Właściwie nazywał się Johann Kaspar Schmidt. Wywarł wielki wpływ na anarchoindywidualizm, a także na
post-anarchizm, tzw. anarchizm post-lewicowy (post-left
anarchism), post-strukturalizm i postmodernizm; na nihilizm,
amoralizm i egzystencjalizm; na myślicieli i autorów takich jak
Ernst Jünger, Renzo Novatore, Robert
Anton Wilson, Gustaw Landauer, Hakim Bey, Wolfi Landstreicher (aka Feral Faun), Raoul Vaneigem, Rudolf Steiner, Jurgen
Habermas, Oscar
Wilde, Emma Goldman, Giles Deleuze. Jego wpływ
na Nietzschego jest przedmiotem dyskusji. Podłożył także
filozoficzne podwaliny pod pierwszy na świecie periodyk skierowany
do homoseksualistów, „Der Eigene” (1896-1931), wydawcą
był stirnerysta i gej Adolf Brand; wpływ na feminizm też wywarł – Emmę Goldman;
oraz zwolenników wolnej miłości i poliamorii – np. na Emile
Armand.
Mało
pisał, zasłynął książką „Jedyny i jego własność”.
Wpływy Hegla oczywiste, zresztą uczęszczał na jego wykłady, potem obracał
się w środowisku młodoheglistów (grupa „Die Freien”; należeli
tam też m.in. Bruno Bauer czy Fryderyk Engels, który uważał –
przez pewien czas - Stirnera za swojego dobrego przyjaciela; Engels
jest też autorem szkicu przedstawiającego Stirnera); niektórzy
uznają jednak „Jedynego” za parodię i kpinę z Hegla. Tak czy
siak, to co z Heglem zrobił w tej książce Stirner to z pewnością
bardzo twórcza (re)interpretacja.
Dwukrotnie
żonaty, pakował się w nieszczęśliwe związki (pierwsza żona zmarła przy
porodzie, z drugą się rozstał); utrzymywał się z różnych prac,
w późniejszym okresie życia często zmieniał miejsce
zamieszkania, uciekając przed wierzycielami, nie zajmował się
bieżącą polityką, zignorował zupełnie rozpoczynającą się
Wiosnę Ludów; zmarł po reakcji alergicznej na ukąszenie owada.
Karol
Marx napisał polemikę (tzn. zjechał Stirnera równo) do
„Jedynego”, w swojej „Ideologii niemieckiej”; rozdział tej
książki zatytułowany „Święty Max” miał - jak internety głoszą - więcej
stron, niż razem wzięte wszystko co Stirner napisał.
Stirner
miał zaplanować, założyć i sfinansować (z pomocą drugiej
żony)... mleczarnię, którą chciał prowadzić na zasadach
spółdzielni razem z kilkoma innymi młodoheglistami. Projekt miał
upaść z dwóch powodów – rolnicy nie chcieli sprzedawać mleka
grupie dobrze ubranych, miastowych intelektualistów, a sam sklep był
tak elegancko udekorowany, że potencjalni klienci myśleli, że cokolwiek tam sprzedają, to
nie na ich kieszeń.
A o czym jest jego najsłynniejsze (i w sumie - nomen omen - jedyne dzieło)? Co takiego nasz młodoheglista naskrobał, że stał się (już po śmierci) inspiracją dla kolejnych pokoleń?Naplótł mnóstwo niespójnych głupot, ale dokonał czegoś fantastycznego, cudownego, fenomenalnego - zanegował wszystko oprócz samego siebie. Nikt wcześniej z takim rozmachem i taką siłą nie uderzył w świat uwarunkowań i kontekstów. On to nazwał co prawda inaczej, żonglował odwołaniami do heglizmu, do toczących się ówcześnie polemik - strony "Jedynego" zaludniają duchy i upiory (np. "wolność", "państwo", "naród", "interesy klasowe", "wolny rynek", "Bóg", "rozum") - tak czy owak po odrzuceniu tych wszystkich uwarunkowań, egzorcyzmowaniu upiorów, osiągnięciu odpowiedniego etapu dojrzałości, po zdaniu sobie sprawy, że otaczają nas tylko konstrukty i pojęcia, po ich zanegowaniu - wszystkich instytucji (w szerokim rozumieniu nowego instytucjonalizmu) i relacji społecznych człowiek pozostaje sam z sobą - świadomy samego siebie - stajemy się "Jedynymi", rozporządzającymi naszymi "swojościami".
Ci, którzy posiadają samych siebie, w celu realizowania doraźnych potrzeb i zachcianek łączą się w nietrwałe Związki Egoistów, które rozwiązują się po zrealizowaniu celów członków. Zauważyć należy, że ci egoiści nie mają wspólnych celów jako takich, cokolwiek wspólnego nie byłoby już ich samych - współpracują ze sobą z powodów utylitarnych, dążąc przy tym do swoich własnych celów jednostkowych - nawet jeśli któryś z nich można by obiektywnie nazwać wspólnym dla nich wszystkich.
Teorie Stirnera, fascynujące w swojej bezkompromisowej (książka dlatego nie została ocenzurowana, że cenzorzy doszli do wniosku, że to taki odlot, że nikt się tym nie zainspiruje) negacji kultury, cywilizacji, państwa, kościoła, społeczeństwa, władzy mają wiele luk. Autor nie zastanowił się, skąd się biorą te wszystkie "duchy" i "upiory" i czy przypadkiem jego teoria nie jest jednym z nich, nie zastanowił się też nad tym, czy Związek Egoistów może przypadkiem "zdegenerować się" do nowego społeczeństwa.
Mimo tego należy mu się szacunek - my wszyscy z niego, przetarł nam szlak wiodący w Twórczą Pustkę (nawet jeśli nie o to mu chodziło), dokąd zmierzamy kierując się Radosnym Nihilizmem (nawet jeśli on tak nie uważał).
Myślałem, że już to dawno przeczytałeś :o
OdpowiedzUsuńJa planuję od jakichś trzech lat, ale na razie wciąż nie pora na to.
"zanegował wszystko oprócz samego siebie."
Jak się wczytać w historię filozofii, wcale nie jest to takie oryginalne podejście, choć autorzy dochodzili do różnych wniosków...
Bo dawno to przeczytałem, ale musiałem sobie odświeżyć; zresztą czasem warto wrócić do tego, co czytało się kiedyś, bo można nowe rzeczy po latach wychwycić.
OdpowiedzUsuńPoniekąd masz rację, ale w nowożytności Stirner był chyba pierwszy; albo przynajmniej jeden z pierwszych.