Fabuła jest dosyć prosta - w całym zamieszaniu (wydarzenia ze Starcrafta 1) daleko hen w kosmosie jest sobie jakaś kolonia ludzi, zapomniana przez wszystkich. Pewnego dnia pojawia się tam coś dziwnego, i zaczyna się srogi rozpieprz, bo na planetę przybywają ludzie, Protossi i Zergowie. Mamy kilka elementów ciekawych (zergowa Queen wprowadza do puli genowej to, co zostało po psie, twórcze użycie wieżyczki przeciwko celom lądowym), kilka nieciekawych (generał Duke przedstawiony jako buc i idiota, dziwaczne nazwy własne - ale to może też to być wina tłumaczki) i kilka bardzo nieciekawych (fabuła jako całość, a zwłaszcza naiwne zakończenie). Die-hard fanom się to spodoba zapewne, reszta może sobie darować.
piątek, 28 października 2011
Gabriel Mesta "Starcraft #2 - W cieniu Xel'Nagi"
Fabuła jest dosyć prosta - w całym zamieszaniu (wydarzenia ze Starcrafta 1) daleko hen w kosmosie jest sobie jakaś kolonia ludzi, zapomniana przez wszystkich. Pewnego dnia pojawia się tam coś dziwnego, i zaczyna się srogi rozpieprz, bo na planetę przybywają ludzie, Protossi i Zergowie. Mamy kilka elementów ciekawych (zergowa Queen wprowadza do puli genowej to, co zostało po psie, twórcze użycie wieżyczki przeciwko celom lądowym), kilka nieciekawych (generał Duke przedstawiony jako buc i idiota, dziwaczne nazwy własne - ale to może też to być wina tłumaczki) i kilka bardzo nieciekawych (fabuła jako całość, a zwłaszcza naiwne zakończenie). Die-hard fanom się to spodoba zapewne, reszta może sobie darować.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.