wtorek, 24 lipca 2012

Bohdan Petecki "Kogga z czarnego słońca"

Czy szum informacyjny jest chorobą? Jak daleko można się posunąć, gdy jest się gatekeeperem [fachowe określenie na instytucję/jednostkę/program ograniczający dostęp do informacji, selekcjonujący je lub cenzurujący]?
Na te pytania próbuje odpowiedzieć książka Peteckiego, o dosyć dziwnym tytule. Mamy tam Centralę, dwóch kosmonautów, którzy na przestrzeni czasu, ze szkodą dla kondycji psychicznej, zamienili się żonami. Jeden zaczął podrywać laskę drugiego, a tamten pierwszego, jakoś tak im wyszło po prostu.
Hen, daleko w kosmosie, wisiała sobie jakby nic ziemska stacja informacyjna. Ktoś przy niej namieszał mocno, a potem tylko się namieszało wszystko jeszcze bardziej, gdy cała załoga stacji - w tym była żona jednego z bohaterów i dupa drugiego - gdzieś znikła.
Dwaj bohaterowie, z których jeden był współkonstruktorem stacji  z jeszcze trzecim, lecą na miejsce zdarzenia. Na miejscu wszystko zaczyna lekko przypominać Event Horizon czy Sphere, po czym zjeżdża w kierunku informacji. Jaka jest cena dostępu do informacji? Gdzie przebiega różnica między wolnością a bezpieczeństwem, między bezpieczeństwem a zniewoleniem?
I ruiny czyjej cywilizacji pokrywają czarne słońce?
Nie czytałem jeszcze słabej książki Peteckiego, a ta dodatkowo pozostaje nadal po latach aktualna, w warunkach Spektaklu może jeszcze bardziej niż gdy ją wydrukowano.