poniedziałek, 3 lutego 2014

Harry Adam Knight "Pochodnia"

Kolejny klasyk z Phantom Press, wygrzebany przeze mnie u bukinistów.
Kupiłem to w sumie ze względu na okładkę. Poza tym czytałem wcześniej Fungusa tegoż autora, więc wiedziałem mniej-więcej, czego się mogę spodziewać.
Jak na horror, to za mało jest tutaj horroru. Jest za to sporo sensacji; książka nawet kończy się w iście hollywoodzkim stylu (lub raczej w hollywoodzkim stylu filmów akcji klasy B, emitowanych przed laty często i gęsto po nocach przez Polsat), a jedna z postaci przewijających się na kartach książki mówi o jednym z bohaterów, że jest trochę jak skrzyżowanie Jamesa Bonda z Sherlockiem Holmesem. I racja, jest. Ale autor mógł sobie podarować motyw z przeżyciem katastrofy lotniczej.
Fabuła opowiada o losach dwóch agentów ubezpieczeniowych (zajmujących się pożarami), którym przydzielono szalenie dziwną sprawę. Jej rozwiązanie samo się im narzuca, ale jest nieprawdopodobne (samozapłon, przetłumaczony jako samokremacja). Przeprowadzają własne śledztwo, aż natrafiają na złowieszczą intrygę uknutą przez pewną grubą rybę z pornobiznesu. Pojawia się (niespójny i dziurawy) wątek siostry bliźniaczki aktorki porno zamordowanej przez wywołanie samozapłonu, która najpierw sama ledwo uchodzi z życiem, a potem postanawia się zemścić.
Akcja toczy się wartko, postacie - przynajmniej dwóch głównych bohaterów - zostały przedstawione jeszcze jako-tako; tłumaczenie momentami kuleje, podobnie jak korekta. Opisy tego, co w wysokiej temperaturze dzieje się z ludzkim ciałem wyglądają na prawdopodobne; za research i za iluśtamplanową postać paranoika autor ma u mnie plusy. Oprócz przemocy jest i trochę seksu, ale bez dużej ilości szczegółów.
Pulpa, ale pulpa poczciwa. Do odreagowania treści skryptu czytanego pod nadchodzący egzamin książka ta nadała się idealnie. W kategorii czytadeł - solidna rzecz.