niedziela, 8 grudnia 2013

Fryderyk Nietzsche "Zmierzch bożyszcz, czyli jak filozofuje się młotem"

Ze Starym Kanonierem jest problem podstawowy - na przestrzeni lat klecił swoje notatki, aforyzmy, myśli nieuczesane, z których potem wychodziły mu książki, jeśli chciało mu się je pisać.
"Wola mocy" została sklecona z takich właśnie notatek, na dodatek nie przez samego autora; autor pisał najpierw zwięźle i mało dlatego iż nie dość, że nasilało mu się pograniczne zaburzenie osobowości, to na dodatek cierpiał na chorobę oczu, przez co nie mógł pisać długo zawsze kiedy chciał.
Tak prawdę powiedziawszy, każda książka Nietzschego traktuje w sumie o tych samych wątkach - w zależności od dokładnego tytułu zmienia się tylko rozłożenie akcentów. Jakby ktoś chciał jego myśli przyswoić na raz i w miarę wszystkie (tyle że niedokładnie) lepszym pomysłem wydaje się być przeczytanie "Pism pozostałych" wydanych przez Aletheię.
Tak czy owak, "Zmierzch bożyszcz" wydany przez vis-a-vis etiudę składa się z kilku części, tylko częściowo powiązanych ze sobą nawzajem, tzn. tytułem całości.
"Zdania i groty" to 44 aforyzmy. Większość została potem/wcześniej rozwinięta. "Problemat Sokratesa" to zaś historia w 12 punktach o tym, jak to Sokrates był antygrecki, przez swoje moralizatorstwo i niejako antycypowanie chrześcijaństwa. " "Rozum" w filozofii" dotyczy niemożności poznania, autor krytykuje filozofię jako taką, przychylnie patrząc tylko na Heraklita. Tę część książeczki podsumowuje czterema twierdzeniami: 1) jeśli "ten" świat określa się jako pozorny, znaczy to, że jest realny [jest to rozwinięte w tekście], 2) to, co przypisuje się "prawdziwemu bytowi" to ułuda; "świat prawdziwy" to świat pozorny, nierzeczywisty, "jest tylko moralno-optycznem złudzeniem", 3) "bajania" o innym, lepszym świecie to samooszukiwanie się, zemsta na życiu, 4) podział świata na "prawdziwy" i "pozorny" to oznaka dekadencji [jedno z pojęć-kluczy u Nietzschego], "oznaka zanikającego życia". Potem jest krótka analiza "Jak "świat prawdziwy" stał się w końcu baśnią", a po niej kolejne, których nie ma w sumie po co tutaj rozwijać - ot, mamy trochę o Dionizosie, mamy gruntowną krytykę Niemiec teraźniejszych autorowi, itd.
Wszystkie wyszczególnione bożyszcza faktycznie autor z pasją i przekonaniem rozłupał młotem, niczym z wiersza Heinego Thor mury kamiennych katedr.
Gdy nie wychodzi z autora toporny konserwatyzm i absurdalny elitaryzm, to można znaleźć sporo sensu w jego słowach.