sobota, 5 października 2013

Dawid Kain, Kazimierz Kyrcz Jr. "Piknik w piekle"

Działo się to dwa dni temu.
Obudził mnie dźwięk budzika. Wstałem, zjadłem śniadanie, potem sprawdziłem pocztę (z newslettera Eko-Prognozy Małopolski - ostrzeżenie dla astmatyków, starców i kobiet w cięży, a także dla chorych na to, tamto, siamto - lepiej zostać w domu; stężenie pyłu PM10 w powietrzu przekracza od paru dni cienką granicę między zanieczyszczeniem i groteską) a potem won na zajęcia.
Których nie było. Gdzieś na USOSie niby wisiało ogłoszenie, że akurat te i parę innych (prowadzonych nie przez mój "macierzysty" instytut) rusza dopiero 07.10.13, ale zapewne nie doczytałem. Zresztą nie ja jeden. Pogadałem chwilę ze świeżo poznaną fajną blondyną z psychologii po czym ruszyłem przed siebie. Miałem nieoczekiwane "okienko", bagatela 4 godziny. Nie chciało mi się wracać na mieszkanie, bo musiałbym bez sensu jeździć po krakówku w tę i nazad. Chciałem zabunkrować się w czytelni instytutu albo w Jagiellonce i poczytać coś niecoś pod magisterkę. Po drodze zdałem sobie jednak sprawę, że nie wziąłem odpowiedniej książki ze sobą.
Poszedłem do bukinistów koło dworca. Po dłuższej chwili grzebania w asortymencie, gdzieś za Kingiem i paranormal romance natrafiłem na niepozorną książeczkę. Nieco uwaloną nie wiadomo czym i noszącą wyraźne ślady późniejszego składowania w niesprzyjających warunkach, no ale ideałów nie ma.
Ciut ponad dwie godziny spędzone w bufecie Jagiellonki wystarczyły mi spokojnie na przeczytanie tego "splitu" Kaina i Kyrcza Jr.
Na 146 stronach zmieściło się osiemnaście opowiadań - sześć Dawida, sześć Kazika i sześć ich wspólnego autorstwa. Oprócz tego na pięciu stronach znalazł się fragment opowiadania Moniki Błądek z jakiegoś innego zbioru. W książce natrafiłem zresztą na ulotkę reklamującą dwie jej książki.
Czym się charakteryzuje ogół opowiadań? Szczerością i dosadnością, to przede wszystkim. Jakąś taką autentycznością - nie wiem jak wyglądały procesy twórcze autorów, czułem jednak w treści nagromadzoną energię, przelaną na papier pasję.
Przewija się sporo wątków, nazwijmy je, krytyczno-społecznych, przejaskrawionych nieco. Konsumpcyjny styl życia w krzywym zwierciadle, współczesność bez owijania w bawełnę. Egzorcyzmowanie demonów samozadowolenia i stabilizacji na rozłożony na całe życie kredyt. Nadaję na podobnych falach, więc przypadło mi to do gustu. Poza tym jest bardzo krakowsko - tonące w narkotykach kluby, przypadkowy seks, mnóstwo postaci z problemami psychicznymi, marzenia snute w ciemnym pokoju akademika lub zabałaganionej kawalerce. Szarzy ludzie nagle stykający się z czymś niecodziennym, proza życia nagle zmieniająca się w ciąg dziwacznych, niecodziennych, przerażających zdarzeń. Mroczne rodzinne tajemnice i toksyczne relacje międzyludzkie. Zacierająca się granica miedzy normalnością i szaleństwem, jawą a halucynacjami. No i czasem nie warto artykułować głośno chęci przeżycia przygody, bo jeszcze żona usłyszy i będzie chciała pomóc.
Napis na okładce głosi "współczesne opowiadania grozy". Jest nieco mylący, część z tego to bizarro a nie horror. To nie jest rzecz jasna zarzut.
Mi się podobało.
Zamieszczona na końcu zajawka z tekstu Moniki traktowała o historii żyjącej na odludziu babki, która urodziła dziecko. Nie do końca ludzkie dziecko. Nie jest to jednak horror, raczej jakiś miks Conana Barbarzyńcy (czy raczej Kane'a) z hmm, bo ja wiem, X-Men. Być może jednak odniosłem mylne wrażenie. W końcu był to tylko fragment czegoś większego.