wtorek, 15 listopada 2011

Xhytlyn The Necromancer

Taką nazwę nosi black metalowy aczkolwiek zalatujący noise'm nieco (aczkolwiek nie na modłę np. Swordfuck) projekt mój i jednego mojego przypadkowo zajmującego się tym gatunkiem kumpla. Na razie gotowe są trzy kawałki na pierwsze demo, w drodze będą kolejne. Ponieważ on zamierza iść w stronę jakiś core'ów, więc sądzę, iż projekt skończy się po pierwszym demie. Jak całość będzie gotowa, zostanie wrzucona w czeluście piekielne internetu.

Dopisek z sierpnia 2014 - nie no, to bardziej beka była, a ten blackened audacitycore niezbyt się nadaje do czegokolwiek

Philip Jose Farmer "Przebudzenie kamiennego boga"

Pełna akcji książka z gatunku hmm dying earth. Dawno, dawno temu, pewien naukowiec prowadząc eksperyment, zamienił się (i swoje biurko) w kamień.
Efekt eksperymentu przestał działać sam z siebie po dwudziestu milionach lat, a nasz nieszczęsny naukowiec został uznany za boga przez kilka walczących ze sobą plemion zwierzo-ludów. Napotykając na swojej drodze społeczności ludzi-kotów, ludzi-nietoperzy, ludzi-słoni, ludzi, którzy okażą się nie być ludźmi, oraz inne istoty, prowadząc wojny na czele swoich plemion próbuje odnaleźć swoje miejsce w świecie. Gdy musi wypełnić proroctwo nakazujące mu zabicie pradawnego potwora, nie domyśla się nawet, że przyjdzie mu stanąć oko w oko z czymś wyjętym z Cieplarni Aldissa - dodatkowo obdarzonym rozumem i obarczonym tajemnicą o przeszłych wiekach. Zakończenie jest otwarte.
Warto poczytać, chociażby dla niebanalnej wizji przyszłości (lub okładki, teraz już takich nie robią, takie odchodzą w mroki historii razem ze swoimi, nieistniejącymi już, wydawnictwami). Kult i klasyka, poszukaj u swojego najbliższego bukinisty.

Kirył Bułyczow "Cudza pamięć"

No proszę, Kirył zaskoczył mnie.
Byłem prawie pewien, iż jego książki "guslarskie" będą co do jednej humorystyczno-parodystyczne. Tymczasem oto ta mała książeczka, dziejąca się w sumie nie w samym Guslarze, ale napisana bardzo w stylu tamtych (pod względem świata przedstawionego oraz technicznym) jest dosyć smutna i przygnębiająca, a sam wątek s-f, chociaż interesujący, jest w sumie tylko dodatkiem do obyczajowej historii naukowca, któremu dawno temu rozpadła się rodzina (i to zanim ją w sumie założył), i który obwinia się o śmierć dawnej ukochanej. Jest przy tym skłócony z rodziną jej przyjaciółki. Ogólnie w tym wątku przewija się dużo postaci, a całość nieco zalatuje telenowelą, pomysł z powiązaniem tego z klonem obdarzonym pamięcią obiektu klonowanego jest za to ciekawy i dosyć odkrywczy a w każdym razie nie spotkałem się z nim wcześniej. Jeśli ktoś lubi twórczość Kiryła, to polubi i to.

"Pieśni Umierającej Ziemi"

Twórczość Jacka Vance'a wywarła wpływ na wielu różnych twórców. W tym, jak się okazuje, na ścisłą śmietankę braminów współczesnej fantastyki, takie tuzy jak Martin, Gaiman, Resnick, troje Williamsów, Lee, Moon, gdyż to właśnie ci twórcy, i kilku innych (a wstęp napisał Dean Koontz), stworzyli ten oto zbiór opowiadań - tribute to Jack Vance i jego świata Umierającej Ziemi.
O Vance'ie (kuhwa nie cierpię angielskiej gramatyki) już tu pisałem kiedyś gdzieś - dwa pierwsze tomy cyklu wydane u nas - jako jedna książka - jakoś niedawno (niedawno - po 2000 roku) przez fenomenalne a niedoceniane medialnie wydawnictwo Solaris. Ta antologia również została wydana przez Solaris, wydawnictwo stanęło na głowie wręcz jeśli chodzi o szatę graficzną - eleganckie obramowania stron, dobry papier, przykuwająca wzrok okładka, wreszcie dużo stron (koło 600) i spory format, większy niż standardowa książka - aż się chce czytać.
Każde opowiadanie poprzedzone jest krótką notką o autorze a zakończone jest notką samego autora, dlaczego akurat Vance. Wszystko jest przejrzyste i uporządkowane.
Opowiadania na poziomie wysokim - w końcu same nazwiska to sugerują, państwo pisarstwo przyłożyło się mocno do oddania tego literackiego hołdu Vance'owi. Zasugerowałbym, że niektóre utwory są lepsze od oryginalnych utworów Vance'a (a w każdym razie od tych, które znam z Umierającej Ziemi/Oczu Nadświata). Autorzy dosyć brutalnie obchodzą się z postaciami Vance'a, swobodnie nimi kierując i dopowiadając ich losy. Niektóre spojrzenia na pewne postacie (np. zrobienie z Cugela postaci jednoznacznie i absolutnie złej) niezbyt przypadły mi do gustu, jednak muszę przyznać iż całość wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie. Dla fanów podgatunku nazwanego - nomen omen - dying earth - lub też szeroko pojętej postapokalipsy - ta antologia nie może być obojętna.