sobota, 14 stycznia 2012

Odpryski III

Przegapiłem jakoś okazję, aby napisać na blogasq cokolwiek o świętach czy nowym roku, to teraz trafiłem jakoś chyba akurat na nowy rok prawosławny. Cieszmy się więc i radujmy, job twoju mać.
No nie ważne, tak czy siak autor bloga żyje, chociaż jego wątroba raczej nie, i snuje (autor, nie wątroba, chociaż kto tam wie) jakieś różne plany odnośnie najbliższej blogowej przyszłości. Więc, autor zmierzy się po raz drugi z "Pod kopułą" Kinga (pierwsze podejście było średnio udane, była już na blogu wzmianka dawno temu), zmierzy się z kilkoma kolejnymi starociami z serii "Fantastyka - Przygoda" Iskier, autor zmierzy się z Ernstem Jüngerem (na pewno "Awanturnicze serce" i "Robotnik", może też "Publicystyka polityczna 1919-1936", ale nie wiem, bo za dużo z tym zachodu nieco, wielkie tomiszcze, gdzie w sumie Ernst pieprzy bzdury, na dodatek samemu w nie chyba nie dowierza [odsyłam do notki na tym blogu o książeczce "Sturm" jego autorstwa], autor zmierzy się z Baudrillardem i Peterem Lambornem Wilsonem (nie wiem jak się "Hakim Bey" odmienia lol), autor zmierzy się też ze sporą ilością posiadanych płyt z muzyką, opisze raczej to, co ma, niż będzie szukał rzeczy nowych i "na czasie". Autor postara się też skupić raczej na płytach jakie posiada rzeczywiście, tzn. nie w wersji infoanarchistycznej. Jeśli autor pójdzie gdzieś na koncert, to nie omieszka go potem opisać. Być może autor podzieli się z czytelnikami bloga swoją radosną twórczością (wannabe pisarską), którą do tej pory wrzuca raz na ruski rok na stronę Nowej Fantastyki. Ale też raczej nie.
Być może pojawią się gdzieś tutaj linki do różnych smętnych miejsc, gdzie autor zagląda. Ale to też nie wiadomo. Odnośnie linków, to jeden znajomy przedstawiciel klas posiadających założył sobie ostatnio nowego bloga, o tematyce podobnej do tutejszej. Oto i link do tego smętnego burżuja, niech się cieszy, że komukolwiek się chce o nim pisać, i tak zwycięska rewolucja wymaże go z kart historii.
Autor do końca rozminął się z deklarowaną religią, zwątpił i upadł oraz popadł w jakiś agnostyczny deizm, przez co nie jest już hipokrytą jak słucha black metalu.
A co tam u mnie jako u mnie? Chodzę nocami po osiedlu/nad rzeką, słuchając Kriegsmaschine na słuchawkach, i mam ochotę mordować przypadkowych przechodniów. Czyli w sumie po staremu wszystko. Ale to nie ważne zupełnie.
~~~~~~~~
Ach, zapomniałbym. Małego podsumowania roku 2011 nie będzie, gdyż w sumie granice pomiędzy poszczególnymi latami są umowne i nie mają dla mnie osobiście jakiegoś wielkiego znaczenia. Rok poprzedni całkiem dobry, na blogu pozostawił 123 notki, nieźle.

~~~~~~~~
Adnotacja 13 maj 2012 - w międzyczasie sporo notek z różnych powodów wyleciało - albo nic nie wnosiły do niczego, albo stały się niepotrzebne.