piątek, 21 lutego 2014

"Strefa Mroku. Jedenastu Apostołów Grozy"

2002 rok, Wydawnictwo Bauer. Wychodziło w tamtym czasie pismo Click! Fantasy. Była to mutacja pisma o grach komputerowych, poświęcona bardzo szeroko pojętej fantastyce. Miałem kilka numerów i bardzo ciepło je wspominam, chociaż na przestrzeni lat, sprzątając w domu przed wyjazdem na studia, wszystkie oddałem na makulaturę (podobnie jak pierdylion starych komiksów TM Semic i in. oraz pism komputerowych. Tak, wiem, to było bardzo niefrasobliwe z mojej strony).
Pewnego razu dodali do pisma taką oto antologię. Profesjonalnie wydaną książkę, ciut szerszą i niższą od standardowego rozmiaru. Każde opowiadanie poprzedzono krótkim "o autorze" oraz ozdobiono grafiką (przygotowane przez Magdalenę Miszczak). Imiona i nazwiska autorów, podobnie jak tekst na okładce, zapisano gotykiem. Okładka książki przedstawia cmentarz pełen starych, powykręcanych drzew, skąpany w świetle księżyca. Na tylnej okładce jest jeszcze kawałek bladej twarzy jakiejś dziewczyny. I blurb - Strefa Mroku nie leży na drugim końcu świata, ona jest w nas. W naszych poczynaniach i w naszych myślach. To tu właśnie czai się koszmar. Zobaczcie, co przygotowali dla was Apostołowie Grozy.
Brzmi nieźle, czyż nie? Można się spodziewać, że będą to sążniste, gęste i mocne horrory, na dodatek polskich autorów.
A tu jednak nie do końca. Horroru jest tutaj stosunkowo mało. Jest sporo quasi-weird i dark fantasy, także w konwencji zahaczającej o urban, jest satyra społeczna. Ale horroru jako takiego, no, powiedzmy sobie szczerze, nie ma tam zbyt wiele.
Zresztą, spis treści. Opowiadania m.in. Sapkowskiego, Pilipiuka, Dukaja, Piekary, Ziemiańskiego i Ziemkiewicza. Sapkowskiego Złote popołudnie, Pilipiuk każący Wędrowyczowi strzelać z panzerfausta do samej kostuchy. Ziemkiewicz snuje przemyślenia charakterystyczne dla swojej opcji politycznej (powszechne złodziejstwo, bo "socjalizm" - wiem, uogólniam; swoją drogą, poniekąd w tym opowiadaniu [Akwizytor] przytakuje marksowskiemu "byt kształtuje świadomość"). Zapewne redaktor antologii - Piekara we własnej osobie - specjalnie zebrał taki skład, by rozpoznawalne nazwiska przyciągnęły czytelników nie siedzących w horrorze - ale horroru jako takiego tu jest mało. Tak, powtarzam się, ale zacząłem myśl, zakończenie myśli mi uciekło, nie chciałem zmieniać całego zdania od początku.
Po otwierającym Sapkowskim, jest Dukaj (Gotyk). Mroczna historia, z elementami gore nawet (ale bardzo delikatnymi). Historia o spiskowcach angażujących do przeprowadzenia zamachu na cesarza... golema. Dopiero na końcu wyjaśnia się, co to za spiskowcy i co to za cesarz. Fajne motto - Najwspanialsze twory człowiecze poczynają się z nienawiści. Wczesne Dukaj-fiction klimatem dusznym a turpistycznym lekko przywodzące na myśl nieco Xavrasa Wyżryna. Bardzo dobre, no ale niezbyt horror.
Potem - Damian Kucharski (Zielone pola Avalonu). Trochę fantasy, trochę obyczajowa rzecz. Mąż-sadysta wyjeżdża, żona próbuje ogarnąć dom. Pomyłkowo (?) odbiera paczkę zaadresowaną do innej kobiety. I pojawia się motyw paranormalny.
Interesujący pomysł, dobre wykonanie; autor nie przegiął ani z sadyzmem męża, ani z pognębieniem żony, Ketchum to nie jest, ale akurat dobrze. I wszystko się kończy dobrze. Przyjemne, ale bardziej weird bez grozy jakiejkolwiek.
Grażyna Lasoń-Kochańska - Siostra czasu. Autorka zupełnie mi nieznana. Poetyckie, wizyjne fantasy/weird. Opowiadanie krótkie, ale bardzo treściwe. Tyle, że znowuż nijak groza.
Tomasz Pacyński - Opowieść wigilijna. Uch, och. Święty Mikołaj i Dziadek Mróz, młoda dziewczyna żyjąca na melinie z matką-prostytutką i kolejnymi "wujkami". Brudno i nieprzyjemnie, ale końcówka wręcz groteskowa.
Jacek Piekara - Piękna i bestia. Wędrówki przez przestrzeń, po różnych rzeczywistościach, w długiej drodze do domu - czym/gdziekolwiek on jest. Ale jedno przejście - jedna niewinna ofiara. Smutne. Jak dla mnie - znów weird, nie horror.
Kostucha Andrzeja Pilipiuka - w takiej antologii to żal i smutek i niedowierzanie. Bauer mógł postarać się od Fabryki Słów o coś bardziej na miejscu.
Jerzy Rzymowski Gdzie diabeł mówi dobranoc - o, to jest najbliżej horroru. Bardzo dobre opowiadanie. O splocie dziwnych zbiegów okoliczności w małym, amerykańskim miasteczku na prowincji. Z tajemniczym przybyszem w tle.
Michał Studniarek - Twarz na każdą okazję. Tytuł mówi wszystko. W codziennym życiu każdy zakłada tysiące masek. Niektórzy dosłownie. Gorzej, gdy maski przyrastają. Mocne weird.
Andrzej Ziemiański - Czarownice. Znów fantasy. O pechowcu i jego czarownicy. Sympatyczne.
No i na końcu Akwizytor Ziemkiewicza, o czym już wspominałem.
Niezależnie od mylącego tytułu antologii (być może wynikającego z innego rozumienia horroru - w sumie Piekara we wstępie przekazał swoje stanowisko), szkoda, że takich książeczek nie dodaje się do mainstremowych czasopism fantastycznych w dzisiejszych czasach. W tym 2002 roku przeczytałem to jednym tchem - i z taką samą przyjemnością (ale już znacznie bardziej krytycznie) wróciłem do tego ostatnio. W sam wystarczyło na kilka godzin jazdy pociągiem.

Louis Masterson x4

Louis Masterson to jeden z pseudonimów norweskiego pisarza Kjella Hallbinga (1934-2004). Kjell zasłynął przede wszystkim z liczącej 83 tomy (tak, osiemdziesiąt trzy) serii westernów o Morganie Kane'ie, nieustraszonym szeryfie stanowym, pogromcy bandytów, byłym Texas Rangerze, itd.
W 1993 roku wydawnictwo POL-NORDICA Publishing Ltd. wydało kilka książek z serii w Polsce. W dosyć kiepskich tłumaczeniach, w dosyć kiepskiej edycji ale za to estetycznie i poręcznie.
Mówiąc szczerze, nie wiem, ile dokładnie książeczek (każda ponad 100 stron) wydawnictwo to wydało. Poszukując informacji na temat znalazłem wyszukiwarkę wydanych przez nich książek - nie wykrywa żadnej z tej serii.
Dawno temu miałem okazję kupić cztery pierwsze wydane w Polsce (nie są to chronologicznie cztery pierwsze; chyba, że wczesna seria jakoś tak dziwnie była poukładana - w sumie znów muszę się przyznać do niewiedzy; zresztą, chyba nawet na angielski nie przetłumaczono wszystkich tomów - wg. jakiejś listy z wikipedii po angielsku ukazało się 41 książek) książki z serii. Każda jedna kosztowała mnie 1,50zł. Pamiętam, było to wiele lat temu na jakiejś wycieczce szkolnej. Klasa poszła na "czas wolny" do Maca, ja poszedłem do księgarni. Żebym tylko pamiętał, jakie to było miasto. Tak czy owak, jeden z najlepszych interesów, jakie w życiu zrobiłem.
Przeczytałem je wtedy, wiele lat temu, jednym tchem. Potem leżały sobie długo, przygniecione innymi książkami, aż ostatnio szukając czegoś, natrafiłem na nie. I postanowiłem je sobie przypomnieć.
Kolejno są to: Pojedynek w Tombstone (wg. wspomnianej wyżej listy angielskich wydań jest to 23 książka w serii; w Polsce - pierwsza), Coyoteros! (26; 2), Lodowate piekło (25; 3), Dzień zmarłych (27; 4). Patrząc na tę listę kolejność tłumaczeń angielskojęzycznych nieco mnie dziwi. Nie znalazłem listy norweskiej. Być może na przestrzeni lat rozmaite wydawnictwa różnie układały te książki, a autor po prostu pisał - część na zasadzie prequeli/sequeli (może - kto wie; ot, moje przypuszczenia) a potem ktoś to poukładał - mniej-więcej chronologicznie. Były poza tym ambitne plany zrobienia filmu, mnóstwo książek (po angielsku i norwesku) zdigitalizowano i sprzedawano w formie ebooków - ale strona nie działa, fanpage na facebooku też przygasł, chyba nic z tego nie wyszło.
Jest to literatura do bólu rozrywkowa. I do bólu idąca po linii konwencji. Mamy więc samotnego i nieco socjopatycznego bohatera, wyciągającego broń w 0,2 sekundy. Mamy chętne i gorące kobiety, których w życiu bohatera jest pełno (po kilka na książkę - nawet i tak się trafia). Mamy złych, podłych, plugawych bandytów - nie ważne, czy zwykłych rewolwerowców (Pojedynek), czy bandę z pogranicza Stanów i Meksyku (Coyoteros!), czy bandę Indian i Francuzów z Quebecu (Piekło) czy też zorganizowaną grupę najemników chcących obalić prezydenta Meksyku (Dzień). Morganowi nie straszne lodowe pustkowie północy, nie straszne i pustynie południa, dobrze się czuje zarówno w miastach typowych dla dzikiego zachodu, jak i w - ówczesnych - wielkich metropoliach. Nie je owoców, uwielbia mięso i alkohol. W gruncie rzeczy jest wrażliwym gościem, ale maskuje to, z racji na burzliwą przeszłość, utratę żony i życie nie dość, że w ciągłym ruchu, to jeszcze igrając ze śmiercią.
Pulpa, ale jaka. Wartka akcja, mało skomplikowane fabuły (ale obfitujące w różne zwroty akcji), schematyczni do bólu bohaterowie (ale to dobrze, bo lubię taką konwencję). Urocze czytadła. Każdy fan westernów powinien byś usatysfakcjonowany. Kilka tych książeczek jest np. na popularnym serwisie aukcyjnym, nawet akurat te 4 w pakiecie. Polecam.
Jeśli ktoś wie, ile się tego dokładnie ukazało w Polsce, to byłbym wdzięczny za informacje.