wtorek, 16 września 2014

Zdechlik na KFASONie

Będę na tegorocznym KFASONie i będę tam miał prelekcję.
Prelekcja nosić będzie tytuł:

"Crossed" - horror ekstremalny w formie komiksu

i zapraszam już teraz na nią bardzo serdecznie wszystkich zainteresowanych pełnoletnich ludzi bez psychiki. Jeśli nie wiesz, co to takiego, to Crossed - to przypatrz się uważnie:

Dla computer illiterate'ów - obrazkę można powiększyć klikając na nią, a potem klikając na nią ponownie

Nie polecam przyjścia w ciemno. Tym bardziej, że będę miał dużo obrazków w prezentacji. O wiele bardziej efektownych niż powyższa okładka. Przedstawiających seks i przemoc (także dosłownie, tzn. w jednym i tym samym momencie) w takim natężeniu, że nawet goście pokroju Edwarda Lee mogliby poczuć się nieswojo.

Mogę tam być trochę nieświeży, bo dzień wcześniej mój dobry przyjaciel się żeni, jestem jego świadkiem (ciekawe, czy jeszcze mogę wejść do poświęconej świątyni, czy już jestem na tym etapie, że nie bardzo).
 
Dobra, wracając do tematu. Nie znam godzin ni lat, bo oficjalnego programu tegorocznego KFASONu jeszcze nie ma (chyba, nie sprawdzałem od paru dni, pewnie by mi mignął gdzieś na fejsie, gdyby był już) więc dokładnej daty z godziną i miejscem sam nie znam. Wypatrujcie znaków. Pozdrawiam.

Specjalne pozdrowienia dla Magdy.

Odpryski XLI

1) Żyję. Niektórych to ucieszy, niektórych pewnie zasmuci. Ja sam traktuję to jako empiryczne potwierdzenie faktu pozbawione nacechowania emocjonalnego.

2) Sporo się dzieje ciekawych rzeczy u mnie, przez co spadł mi zapał (i ilość dostępnego czasu zarazem) do prowadzenia bloga. Rozwijam stare pasje, znajduję nowe zainteresowania i snuję plany dziesięcioletnie (no, snuję w ogólnych zarysach).

3) Przez ostatni czas przeczytałem trochę książek i komiksów, sporej części ich szczegółów już nie pamiętam. Trudno, będę improwizował. Jakieś nowe posty się powinny na dniach pojawiać. Żeby mi nie uciekło wynotuję na szybko, dopóki jeszcze pamiętam: Gaiman, Jünger, Newman, Mort, Majka; Moore & Bolland, Lapham & Caceres, V/A, Ito x3. Było coś jeszcze. Chyba. Nic to, przypomnę sobie to dobrze, nie - to trudno. Wypadałoby też napisać coś o Horror Masakrze #3 (leży już tyle czasu, że chyba przeczytam ponownie) i Krypcie #1. Albo nie, bojkot dopóki nie pojawi się spis treści i ponumerowane strony. #occupyhorrormasakra

4) Adnotacja na marginesie notesu do notowania różnych rzeczy - nowy numer Chimery jest bardzo spoko. Pierwszy numer Noise Magazine również był bardzo spoko. Trans/wizje #5 były mega-zajebiste. Dużo Wam to wszystko mówi, wiem. Niestety, jestem zbyt leniwy by pisać recenzje czasopism (chociaż jak zacząłem Trans/wizje, to i pewnie #5 i #1 też się tu pojawią. Kiedyś. Ale to pół dnia dobrej, nikomu nie potrzebnej [ci co kupili i tak kupili a ci co nie, być może i tak by nie] roboty).

5)  Zbieram na nowego laptopa, wychodzi niedługo (ok, już wyszedł, ale alfa) Carmageddon: Reincarnation, poza tym programy do grafiki muszą mi hulać jak dzikie.
Carmageddon 1 był jedną z pierwszych gier komputerowych jakie widziałem w kolorze (no co, mój pierwszy komp miał czarno-biały monitor 14') a było to w sali komputerowej w szkole podstawowej do jakiej chodziłem. Na kółku informatycznym pani sprawdzała sobie jakieś rzeczy, a my graliśmy. Były tam jeszcze Duke Nukem 3D i Quake 1. C1 był jedną z pierwszych pozycji (dowolnych mediów, form i treści) które wpłynęły na moje poczucie estetyki i definicję dobrej zabawy. W część drugą grałem też w podstawówce, w gimnazjum i liceum (np. zamiast uczyć się do matury - po czym zdałem ją bez problemu i poszedłem na UJ na studia, które - całe szczęście, nikomu nie polecam tego doświadczenia - tzn. doświadczenia studiowania na UJ, nie studiowania jako takiego, studiowanie było spoko - mam już za sobą), robiąc sobie przerwy na strategie (Age of Empires 1,2 potem i 3, Starcraft, itd.) i RPG (czas, jaki spędziłem grzebiąc w Weidu i Infinity Explorerze - bezcenny. Tak samo bezcenny jak i doświadczenia wyniesione z błędu instalacji megamodyfikacji Baldur's Gate nad którą siedziałem ~12 godzin non-stop i której naprawienie przekraczało moje możliwości i umiejętności. A takich wykopyrtnięć się efektownych tego, co próbowałem zbudować imię było Legion).
To były czasy <dziadek Zdechlik uśmiechnął się do swoich wspomnień i zamulił zupełnie, wpatrzony niewidzącym wzrokiem w ścianę>.

6) Co ja miałem, co ja chciałem, co tam, co tam, zapomniałem.