sobota, 19 maja 2012

Noc Muzeów 2012

Dopisek 2014 - punkt widzenia zdezaktualizowany, małe przewartościowanie wartości przedstawione tutaj.

1) Muzeum PRL - ciekawa wystawa, ale muzeum małe i dopiero rozwijające się. Dobry pomysł z transportem ludzi Nyską i saturatorem z epoki (ciekawe, czy bakterie Coli były też z epoki, czy nowsze - dobra, czepiam się, może ktoś to jednak umył przed użyciem). A wystawa jako taka głównie o piłce nożnej w PRL. Niezła, sporo ciekawostek, eksponatów, ładnie zaaranżowane sale (szatnia, fragment stadionu, trzepak między blokami). Oprócz tego odtworzona meblościanka (uwielbiam meblościanki), odtworzony wystrój stereotypowego PRLowskiego "pubu" (z autentycznymi "Trybunami Ludu" z epoki wiszącymi na tych takich czymś, jak współcześnie "Wyborcza" w Maku), kilka półek z różnymi pierdołami z epoki (klocki Lego tam przedstawione nie były z epoki, lecz z pierwszej połowy lat '90, gdyż jeszcze ja sam akurat takie pamiętałem - pierdołowate ale jednak niedopatrzenie, za które Muzeum ma minus u mnie), itp. Na plus, ale pozostaje niedosyt.
2) Barbakan - radosny minimalizm - jak dla mnie fajnie zwiedzić go w środku, gdyż architektura obronna z lat dawnych ma dla mnie swój specyficzny urok, ale mimo wszystko było aż za pusto. Za to na dziedzińcu pokazy jakiś scenek rodzajowych z epoki, w stylu - dwóch rycerzy dobiera się do białogłowy, biją interweniującego mnicha, itp. Raczej wyszła z tego fragmentu, który widziałem, postmodernistyczna zabawa konwencją średniowieczną niż próba realnego odwzorowania tamtych czasów, ale skoro bardzo licznej widowni się podobało, to funkcję rozrywkową spełniło najwyraźniej dobrze.
3) Sukiennice - o tak, tego właśnie mi brakowało - trochę sztuki nie będącej jakimiś przeintelektualizowanymi popłuczynami po treści i formie, nie przeoranej szponami postmodernizmu, mającej konkretne miejsce w czasie i przestrzeni. Chociaż postmodernizm zaczął już tam wchodzić, np. w salce poświęconej słynnemu obrazowi z Rejtanem (i licznymi jego kopiami czy też odniesieniami do niego) znalazła się książka Marii Janion "Wobec zła" z Rejtanem-wampirem na okładce; abstrahując od kontekstu - którego nie znam, bo książki nie czytałem - uwagi od ilustratora, zaprezentowane w opisie obok, były na żenująco niskim poziomie - coś pomiędzy pseudo-żartobliwością rodem z "Wyborczej" czy "Krytyki Politycznej" [w przełożeniu tych pierdół z knajackiego języka samozwańczej inteligencjo-awangardy artystycznej na polski - "zrobiłem jakieś gówno, polaczki się wkurzyły, ale to dobrze, bo zostałem -we własnym mniemaniu- męczennikiem, ofiarą kato-talibanu, itp."] i nieuzasadnionym poczuciem własnej wysokiej wartości. O ile sam wampir-Rejtan nie robił jeszcze, mimo ogólnej kiczowatości, złego wrażenia, to opis położył pierwsze, niezłe, ale i niedobre, wrażenie. Za to inna zabawa postmodernistyczna zabawa konwencją, czyli odwołania do Rejtana w propagandzie "Solidarności", sprawiły dużo lepsze wrażenie, może ze względu na to, że niosły treść widoczną na pierwszy rzut oka, a nie były takim w sumie szokowaniem dla szoku (szokowanie dla szoku jest całkiem OK, jeśli coś sobą reprezentuje). (Cholera, zacząłem prawicowieć znowu czy co.).
Za to przeraził mnie poziom części zwiedzających. Jasne, nie każdy musi znać się na sztuce, sam nie jestem alfą i omegą, jak już, to, jestem znacznie bliższy omedze niż alfie, ale, na litość Quetzalcoatla, jak można nie wiedzieć, kto to był Wernyhora czy kim była Salome.
Także prezentacje multimedialne miały tendencje to zawieszania się, część tekstów była ucięta (zabrakło gdzieś przycisku "Więcej"), no ale czepiam się, kto w ogóle normalny przegląda te prezentacje.
A samej sztuki jako takiej zgromadzonej w Sukiennicach chyba nie muszę opisywać.

"Revolution"

Ot, co, zajawka nowego serialu BBC:


Pomysł na pierwszy rzut oka ciekawy (post-apo; do tego myśl przewodnia - żegnaj nam elektryczności - kojarzy mi się z "Autobahn nach Poznań" Ziemiańskiego, które jest jednak kilka poziomów wyżej pod względem konstrukcji świata przedstawionego niż toto), jednak całość wygląda co najmniej biednie. Ale po kolei: 1) Minęło 15 lat po wielkim "zaciemnieniu" - wszystko zarosło. Hmm, może zdążyłem pozapominać z historii już sporo szczegółów, ale nie wydaje mi się, aby przed Edisonem (i Teslą) świat był porośnięty przez dżungle, nie wiem jak to wyglądało w USA, ale w Europie rozwój techniczny i cywilizacyjny był niezły mimo nieznania elektryczności; 1b) Co ma związek z powyższym - nie wiem jeszcze, jak zostanie to wyjaśnione, ale przecież ogrom złomu w rodzaju zwykłych pistoletów czy starych samochodów bez komputerów pokładowych i elektrycznego wspomagania wszystkiego, powinien spokojnie działać mimo braku elektryczności; 1c) urządzenie pokazane na końcu trailera wydaje się być jakimś rodzajem komputera, działającego na elektryczność właśnie. Skoro więc elektryczność nie została w jakiś cudowny sposób "wymazana" z historii ludzkości i praw fizyki naszego świata, to kuhwa w czym problem zacząć odtwarzać dawne elektrownie, zaczynając od chałupniczo konstruowanych, prymitywnych generatorów? Oby to zostało jakoś fabularnie wyjaśnione. 2) Zamiast tego, co w trailerze można zobaczyć, o wiele fajniejszym rozwiązaniem byłoby przedstawienie świata steampunkowego, umieszczonego w przyszłości ziemskiej historii zamiast w alternatywnej rzeczywistości/przeszłości, jak wygląda to zazwyczaj. Powrót do sterowców, jakiś pokracznych pojazdów parowych, ale zamiast całego wiktoriańskiego "feelingu" - post-apoc falloutowe. O, i to by było coś, a nie takie niewiadomoco. Nie wróżę sukcesu temu serialowi.