Czyli coś rodzaju niewiadomoczego uporządkowanego dla wygody Czytelnika.
I. To óczućie gdy idziesz do apteki i czójesz się jakbyś ją zasquatował.
II. Czasem nawet w Stołecznym Królewskim Mieście można poczuć się jak w swoich rodzinnych stronach. Bezrobocie co prawda chyba jeszcze niższe, komunikacja miejska jeździ częściej niż raz-dwa na godzinę, ale za to idąc do renomowanej przychodni może się okazać, że super-duper przyrząd do czegośtam był jeden na Kraków i szlag go trafił i nie ma kto naprawić bo trzeba by sprowadzić części z Japonii a nikogo na to nie stać. W moim rodzinnym mieście jeden na całe miasto był gastroskop, i się popsuł, i matki płaczą, dzieci łkają, ojcowie piją.
III. Za to w moim rodzinnym mieście rozwija się niezwykle intensywnie sektor usług. Galeria goni galerię. [siedząca w domu starców ciotka z Warszawy na wieść, że chodzi się do galerii, zapytała się, czyje obrazy się tam ogląda. Ludzie starsi mają o tyle szczęście, że nie nadążyli za światem, nie należą już do niego, oczekując na nieuniknione.] Ten trend jest o tyle ciekawy, że w mieście zdycha wszystko inne, niedługo, jak już pieprznie nieudolnie zarządzana przez państwo i terroryzowana przez sitwę ze związków zawodowych zbrojeniówka i jej cywilne spółki-córki, to w mieście pozostaną chyba tylko emeryci, młodzież oraz personel i rodziny personelu galerii.
IV. Nawet jeśli sieć telefonii komórkowej Play upadnie rozdarta przez kruki i wrony wolnego rynku,[a jej baza klientów już teraz trafia się w dziale Kupię/Sprzedam na jakiś forach w sieci TOR] to i tak przejście tam jest opłacalne, zwłaszcza z czegoś tak niezmiernie dennego, jak Plus.
V. Dostałem pod choinkę m.in. gaz pieprzowy. Dobrze, stary mi się skończył.
VI. Rząd się zdziwił, że spis powszechny wykazał brak ponad miliona obywateli, którzy wybyli w świat. Z jednej strony - welcome to Jackass, z drugiej - logika systemu światów jest nieubłagana. Od nas wyjeżdża się do ścisłych centrów Centrum/I świata, a na nasze Peryferie/II świat do naszych lokalnych centrów zjeżdżają ludzie z jeszcze bardziej peryferyjnych Peryferii. Wszyscy podążają za strumieniem dóbr, zasobów, walut.
VII. Kilka lat mnie nie było na TORze, w międzyczasie upadło Onionforum, pojawiły się inne cuda, gdzie poziom merytoryczny i stężenie degeneracji jest mniej-więcej takie same. Na nowym forum, torowisku, trafiają się wątki wręcz rozczulające - np. ktoś potrzebował papierów, z których wynikałoby, że był bierzmowany, chociaż w rzeczywistości nie był. Ten wątek był perełką wyjątkową, pośród morza wątków najróżniejszych, zazwyczaj zawierających informacje i materiały o najróżniejszych zwalczanych przez państwo i organy ścigania -filach czy bardzo życiowe, przydatne na co dzień każdemu informacje typu "Jak ukryć zwłoki?".
VIII. Każdy student socjologii powinien zaglądać na takie TORowe fora, podobnie jak psychologii, oraz każdy, kto wyznaje optymizm antropologiczny.
IX. Taka historyjka zasłyszana. Amerykański student, przebywający w Polsce na jakiejś wymianie międzynarodowej, był sfrustrowany i smutny, że nigdzie nie może tutaj kupić legalnie narkotyków. Cóż, bidoczek pomylił Poland z Holland.
XI. No i to chyba tyle, że tak powiem. Wesołych Świąt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.