Antologia nosząca dumny podtytuł "Pierwsza polska antologia zombie" zawierająca 25 opowiadań (+/- 1 - liczyłem niedokładnie) różnych poczciwców, w tym Kaina, Rojka, Błach, Christa, Gajka, Stonawskiego, itd, itp, oraz jedno autorstwa gościa zza oceanu - samego Carltona Mellicka v.3.0.
Antologia do znalezienia w internetach za darmo, na wydaje.pl.
Ostatnimi czasy zombie zrobiły się bardzo popularne. Sukces odniósł serial "The Walking Dead" na bazie komiksu o tym samym tytule, filmy o zombie przebiły się definitywnie do mainstreamu (nie tylko seria "Resident Evil", odświeżony "Evil Dead", ale i "World War Z"). Ciekawe, czy stało się tak za sprawą przesytu wampirami, i - cóż poradzić - ociepleniem wizerunku starych, dobrych pijawek, czy po prostu jakoś tak się stało, ot, nagły skok koniunktury.
Sam motyw chodzących trupów ewoluuje zresztą, być może nastąpi w popkulturze wykrystalizowanie się motywów - że tak to nazwę - post-zombie, czego zaczątki już można zaobserwować chociażby w komiksach "Crossed" (swoją drogą, polecam). A może po prostu musiałem się dopatrzeć jakiegoś kolejnego "post-", jak mam w zwyczaju.
Pozostawiając na boku rozmaite dygresje, "Zombiefilia", złożona w sumie przez fanów dla fanów, reprezentuje poziom wyższy od niejednej ładnie wydanej na dobrej jakości papierze antologii na dowolny temat. Ot, chociażby wyższy poziom od zjechanej przeze mnie ostatnio "Chodząc nędznymi ulicami". Ja wiem, nie ten gatunek, nie ta konwencja, więc nie mam za bardzo jak porównać jednego do drugiego, ale w sumie dobry tekst to dobry tekst, a zły tekst to zły tekst, niezależnie od gatunku, jaki reprezentuje. Poza tym w "Chodząc" było jedno opowiadanie z zombie w tle, i było - co tu ukrywać - denne, mimo ze autorem był jakiś autor mający wyrobioną dobrą markę i zaproszony do antologii przez samego G.R.R.Martina lub tego drugiego, zapomniałem już, jak mu tam było.
Tak czy owak, w "Zombiefilii" takich klasycznych, stereotypowych opowieści o zombie, typu "czwórka przyjaciół w dzikim lesie" lub "dziś wyprzedaż w osiedlowej Biedronce" albo "o piątej rano dowożą do salonu firmowego Apple'a nowe iPhone'y", jest tu całkiem mało. W sumie po tych pisarzach i pisarkach (a w każdym razie po tych, których twórczość jest mi w różnym stopniu znana) nie spodziewałbym się niczego innego. Chyba najdalej wypuścił wodza fantazji (ale na łańcuchu, żeby ten nie uciekł daleko) Marcin Rojek, który sprowadził apokalipsę zombie do uniwersum "Smerfów". Poza tym jest sporo zombie-rewizjonizmu, np. przedstawienie zombie jako tych dobrych, lub wręcz jako ofiar ludzi, są próby wniknięcia w psychikę zombie, są przedstawienia świata, gdzie zombie i ludzie współegzystują, co np. powoduje pojawienie się sektora usług specjalnie dla nieumarłych, są wizje świata, w którym zombi wykształciły cywilizację i/lub ewoluują, itd., wreszcie mamy też historie z zombie w tle, opowieści de facto nie o zombie, tylko o ludziach, nierzadko mniej ludzkich od nieumarłych.
Nie tylko tematyka jest zróżnicowana, ale - co w sumie oczywiste, ale nie chcę kończyć tej notki tak szybko - konwencje, od groteski po turpizm, od opowieści humorystycznych po tragiczne. Różnorodność to jeden z atutów tej antologii.
No i w sumie to tyle. Mnie się podobało, polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.