czwartek, 10 października 2013

"Światy Zajdla"

Dostępna za darmo do ściągnięcia antologia opowiadań inspirowanych Zajdlem.
Na stu stronach siedmioro autorów zaprezentowało siedem opowiadań.
Dobrym pomysłem było wydanie tej antologii. Zajdel sobie zasłużył na upamiętnienie, tym bardziej, że jego spostrzeżenia, mimo iż powstały w kontekście rzeczywistości zdychającego PRLu, nie rzadko zaskakują swoją aktualnością. Poza tym systemy polityczne i społeczno-ekonomiczne się zmieniają, a władza nadal demoralizuje, biurokracja nadal się rozrasta, zamiast jednej, państwowej nowomowy mamy splątane dyskursy mające swoje własne języki pozbawione znaczeń.
Zajdel był działaczem "Solidarności". Był przy tym gościem o konserwatywnych przekonaniach. Z wykształcenia był fizykiem, co nie przeszkodziło mu odnotowywać z zabójczą precyzją patologicznych relacji w świecie władzy, polityki czy po prostu w społeczeństwie.
Z konserwatyzmem Zajdla nie jest mi po drodze. Z jego analizą rzeczywistości zaś jest mi bardzo po drodze. Pewnie dlatego, że niechęć do bycia wepchanym w masę, w trybiki historii czy też niechęć do wylądowania pod buciorem żołdaka reprezentującego Jedyną Słuszną Ideologię i Najprawdziwszą Prawdę jest cechą uniwersalną dla osobników mających jakkolwiek rozbudowane poczucie samego siebie i jakkolwiek rozpoznających swoją substancję. I nie będących przy tym masochistami lub nie cierpiących na przykrą przypadłość, jaką jest autorytarne zaburzenie osobowości.
Poza tym "Wyjście z cienia" Zajdla to jedna z pierwszych przeczytanych przeze mnie w życiu książek należących do szeroko pojętej literatury fantastycznej. Przeczytałem ją nawet jeszcze przed takimi gimnazjalnymi klasykami (przynajmniej tak to wyglądało w moich czasach) jak "Władca pierścieni". Z lektury Zajdla wyniosłem przekonanie, że literatura nawet tak powszechnie uważana za mało wartościową, jak s-f czy fantasy, powinna sięgać poza "lochy i smoki" (ew. "zielone ludzki i stacje kosmiczne") i mówić coś, ba, nawet i krzyczeć, o rzeczywistości i świecie w jakim żyjemy. Dlatego nieco na wyrost lubię się określać mianem wyrodnego - a nawet zwyrodniałego, niech tam - ucznia Zajdla. Chyba żaden inny autor tworzący beletrystykę nie wywarł tak wielkiego wpływu na mój światopogląd, jak Zajdel właśnie (no dobra, wiele lat później pojawił się Ernst Jünger, najpierw dał mi LSD a potem zabrał na wycieczkę do "Eumeswil" - ale to zupełnie inna historia. A o samym "Eumeswil" gdzieś tu już na blogu pisałem jakiś czas temu).
Jak więc możesz się czytelniku domyślić po tym moim wstępie nieco przydługim, dużo sobie po tej antologii obiecywałem. I nie zawiodłem się w sumie. Bo mogło być tego więcej. I w sumie pluję sobie w brodę, że przegapiłem konkurs, który wyłonił autorów antologii. Może bym się załapał.
Rzecz jasna, nie oczekiwałem po autorach, których twórczość znalazła się w antologii, ślepego naśladownictwa Mistrza lub wejścia w wyżłobione przez niego koleiny. Oczekiwałem czegoś twórczego. Czegoś, co nawiązałoby i do topornych systemów quasi-stalinowskich, z ich szarzyzną i beznadzieją dnia codziennego, i do groteski i surrealizmu, od której Zajdel nie stronił zwłaszcza w krótkich formach, i do rozlicznych innych wątków, przewijających się przez jego twórczość. Ale żeby było to coś, noszące wyraźnie indywidualne cechy poszczególnych autorów.
Inna sprawa, że twórczość większości autorów była mi wcześniej nie znana, ale nic to.
Opowiadanie Adama Podlewskiego jest piąte z kolei, ale jako iż miałem okazję poznać autora osobiście, to nad "Ministerstwem ds. Apokalipsy" pochylę się najpierw. Jest to groteskowa historia o tytułowym urzędzie, istniejącym przy rządzie RP. Opracowywane są tam koncepcje i plany końca świata, a pracują tam m.in. niedoszli terroryści i różne świry. Jest też resort dla Reptilian. Puenta jest jasna - jest to jedyne ministerstwo w polskim rządzie, które zadziałało jak należy.
Pierwsze w antologii jest opowiadanie Anny Głuszek pt. "Świerszcz w karabinie". Autorkę kojarzyłem wcześniej z antologii ku czci Grabińskiego (gdzieś się kiedyś tu przewinął krótki opis i tej książki). "Świerszcz" to nie dość, że szary, brudny świat totalitarnej władzy, to jeszcze świat po apokalipsie spowodowanej bombami "S". Autorka przedstawia historię profesora borykającego się z nieuleczalną chorobą oraz wysłannikami tajemniczej Szarej Armii. W tle jest wątek związany z odzyskiwaniem surowców z ludzi. A w każdym razie tak go określę.
Po "Świerszczu" w antologii znalazł się "Ostatni archeolog" Szymona Nogi - opowiadanie będące wariacją nt. "Limes inferior" Zajdla, do tego poruszające kwestię pisania od nowa klasycznych dzieł, by w kolejnych wersjach nikogo nie urazić.
Trzecie jest "Poza systemem" Marzeny Starczyk. To opowiadanie najbardziej przypadło mi do gustu, bo poruszyło zajmujące mnie kwestie - ile jest człowieczeństwa w człowieku podpiętym 25h/dobę do wszechobecnego internetu, istocie wręcz ubezwłasnowolnionej przez nowoczesne technologie, które oczywiście dla jego dobra, szczęścia i bezpieczeństwa monitorują oraz planują każdą godzinę ludzkiego życia. Co najlepsze (ale i najbardziej przerażające, bo doskonale widoczne już obecnie, na co dzień), człowiek sam z siebie ochoczo się podpiął pod wszechogarniającą nierzeczywistość, która zupełnie zaburzyła i wywróciła do góry nogami relacje międzyludzkie. Tylko zakończenie mi średnio przypadło do gustu. Można tam było zrobić coś znacznie bardziej przejmującego, już po fragmencie programu telewizyjnego.
Następnie Maciej Kaźmierczak, kojarzony przeze mnie z "Zombiefili" (tak, o tym też tu na blogu pisałem) prezentuje "Nagranie". Jest to historia pracownika wielkiej, gwiezdnej korporacji, który natrafia na coś, na co nie powinien natrafić. Ba, nawet odtwarza to coś. Poznaje przez to szokującą prawdę, ale nie przynosi mu to niczego dobrego.
Po Adamie, o którego opowiadaniu wspomniałem jako pierwszym, w antologii znalazła się Ewa Morawska z opowiadaniem "Świeżorodek". Jest to bez wątpienia najbardziej oryginalne opowiadanie w antologii. Rzecz się dzieje w świecie, gdzie ludzie są klonowani jako kopie rodziców, ba, produkowani seryjnie wręcz, jak kiedyś książki. Nie można rozmnażać się naturalnie. Do tego momentu przypominało mi to nieco "Homo Pregnantus" Jana Maszczyszyna z "Bizarro Bazar", tylko pozbawione rzecz jasna charakterystycznego "zadziora" tego autora, a zastąpione zimną sterylnością biura "projektującego" ludzi. Potem jednak doszły wątki teoretycznej nieśmiertelności w bliżej nieokreślonej przestrzeni przypominającej nieco internet, tylko że wpiętej ludziom bezpośrednio w głowy i służącej też do wymiany myśli. Ostatecznie wyszedł z tego posępny bad trip jakiegoś szalonego transhumanisty. Zdecydowanie dobra, mocna rzecz.
Ostatnim opowiadaniem w antologii jest "Życie bezwolne" Pawła Kuklińskiego. Post-apo, gdzie pojawiło się totalitarne państwo. Przy użyciu puszczanej wszędzie i zawsze muzyki, ludność trzyma się w stanie euforii i odmóżdżenia zarazem, niczym bezwolne zombie pozbawione jakiejkolwiek refleksji o otaczającym świecie. Gdy w pewnym momencie główny bohater traci słuch, cały jego świat się wali w gruzy...
Oprócz opowiadań w antologii znalazł się też jeden tekst dr Edyty Rudolf, prezentujący krótko i treściwie postać Janusza Zajdla oraz jeden tekst od jury konkursu, w którym Andrzej Zimniak pastwi się nad zgłoszonymi opowiadaniami, w tym opublikowanymi w antologii.
Zabrakło spisu treści - ok, to tylko 100 stron, nic wielkiego niby, ale bardzo lubię spisy treści (zresztą z wzajemnością) i zabolał mnie brak tak przydatnego narzędzia.
Generalnie antologia sprawiła mi dużo radości zajmując przy tym stosunkowo niewiele czasu, polecam, tym bardziej, że jest dostępna za darmo.

3 komentarze:

  1. Fajnie fajnie trza będzie obczaić w czasie wolnym XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam, tylko 100 stron, w godzinę-dwie szybkiego czytania można ogarnąć.
    BTW wiem że Ty to Ty, ale podpisuj się nawet jakąś durną ksywą. :P Zupełnie anonimowe komentarze zaczęły mnie denerwować. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. "Zupełnie anonimowe komentarze zaczęły mnie denerwować. :P "
    ;_; Internety wszędzie patrzą ;_; Dziś się tu podpisze jednorazowo, za 50 lat pomyślę, że nowa ksywa, użyję raz jeszcze i...będą mnie mieli ;_;
    A kto inny tu komentuje :p Ci Wielcy z rzadka mają swe konta, a wiadomo, że anonimowy to ja XD

    Ale proszę bardzo:
    Anonimowy Użytkownik

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.