sobota, 1 października 2011

Bob Shaw "Milion nowych dni"

Książek, które dotykają problemów nieśmiertelności, jest legion. Wśród nich na wyróżnienie i zainteresowanie zasługuje książka (w miarę) współczesnego autora Boba Shawa, "Milion nowych dni", gdzie proces stania się nieśmiertelnym jest czysto techniczny i mający wielkie znaczenie społeczne.
Proces stania się nieśmiertelnym, zwany utrwaleniem, jest dostępny dla każdego (substancja w strzykawce/czymśtam) , ba, jest powszechnie społecznie akceptowanym wyznacznikiem dobrego gustu. Jednak nieśmiertelność ma swoją cenę - mężczyźni stają się niepłodni, poza tym w zależności od wieku utrwalenia, przez całą resztę życia pozostaje się na poziomie intelektualnego rozwoju oraz rozwoju fizycznego w momencie zabiegu (dlatego przypadki, gdy rodzice utrwalają niemowlaki, są wyjątkowo makabryczne). Zabieg nie leczy też chorób - może uratować kogoś nieuleczalnie chorego, ale do końca życia ten ktoś musi przyjmować leki i jego stan zdrowia się już nijak nie poprawi.
Reperkusje społeczne są równie ważne - społeczeństwo zatraciło cechy męskie, cechy zdobywców i odkrywców, pogrążyło się w marazmie, dekadencji i chęci przetrwania, gdyż nieśmiertelni mogą umrzeć w wypadku lub mogą być normalnie zabici, więc cisza, spokój i bezpieczeństwo stały się najcenniejszymi wartościami w społeczeństwie.
Autor pokusił się też o ukazanie nieco szerszego obrazu społeczeństwa, świata, nauki - od małych gadżetów (fosforyzujące strzałki w hotelu wskazujące drogę do pokoju, a uruchamiane kluczem), przez poziom i priorytety edukacji (na końcu książki okazuje się, że główny bohater nie umie pisać ręcznie - i nie jest to oznaka analfabetyzmu - po prostu w tym świecie przyszłości takie umiejętności przestały być przydatne) aż po poziom etyki, moralności, kultury (w książce, w scenie imprezy, przedstawiona jest pewna utrwalona pani, która lubi trzynastolatków - tak, pojawia się drobny wątek pedofilski - ale nie ma rzecz jasna żadnych opisów niewiadomoczego).
Fabuła, mimo tego, że książka jako taka zadaje wiele pytań o różne aspekty ludzkiego życia i społeczeństwa, przypomina bardzo fabułę powieści sensacyjno-kryminalnej, mimo tego, że jest dosyć przewidywalna, to przykuwa uwagę czytelnika.
Główny bohater, nieco staromodny (jako jeden z niewielu, wraz ze swoją żoną, żyje w małżeństwie monogamicznym, gdy tymczasem na topie są różne układy poligamiczne - swoją drogą to małżeństwo nie układa mu się jakoś idealnie) pracownik pewnej firmy, dostaje pewnego dnia od swoich pracodawców propozycję nowego środka zapewniającego nieśmiertelność - dzięki któremu utrwalony mężczyzna zachowa płodność i potencję, nie stanie się rozlazłą, metroseksualną ciotą. Po wielu perypetiach, problemach z żoną, która zachodzi w ciążę (lecz nie z nim), ktoś chce głównego bohatera zabić, i nie przebiera w środkach, porwana zostaje także jego żona... Zakończenie, jak już wspominałem, jest dosyć przewidywalne, ale całość czyta się bardzo przyjemnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.