środa, 25 kwietnia 2012

Meeeeee 2012

Czyli trasa Niech Kozły Świat 2012 + Covenant XV w Krakowie, a działo się to 21 kwietnia roku bieżącego.
Najpierw miały to być po prostu Kozły, ale potem doszło multum supportów, a potem połączono to z Covenant - zapewne z przyczyn finansowych lub jakiśtam, ale w sumie nie był to zły pomysł, zwłaszcza że na tegorocznym Covenancie świętowali 15-lecie weterani ze Stillborn, ciągle rześcy mimo upływającego czasu.
Program całej imprezy zakładał otwarcie bram o 13tej, a o północy miały być podstawione autobusy smętne by porozwozić niedobitków (klub Kwadrat to jednak daleko dla niektórych). Muszę zauważyć, że nie wyobrażam sobie, wysiedzieć w death/black metalowym - nie bójmy się tak tego nazwać - hałasie tyle czasu, jednak ponoć byli i tacy. Ja dotarłem na miejsce koło 19tej, załapując się na jakiś lokalny support jeszcze - Infautation of Death. Ot, death metal, szybko, brutalnie, ale, szczerze mówiąc, nie odróżniłbym tej kapeli od legionu innych, brzmiących praktycznie identycznie, i grających na podobną modłę. Jako że jednak dopiero tam przybyłem, to jako rozgrzewka sprawili się nieźle.
Potem wystąpiły po sobie trzy kapele składające się właśnie na trasę Niech Kozły, czyli Infidel, Bloodthirst i Furia.
Infidel to do bólu sztampowy ale bardzo solidny bm w szybkich tempach. Image też charakterystyczny dla gatunku i przyjętej konwencji - odwrócone krzyże na scenie, obwiązane drutem kolczastym, do tego czaszka kozła (lub czegoś rogatego) na jakimś pokracznym statywie, corpse paint, gwoździe, pasy amunicyjne, itd. Nieco pociesznie wyglądał basista, przez klatkę piersiową aż po wylewający się ze spodni brzuch miał narysowany odwrócony krzyż - nie mam nic do brzucha wylewającego się ze spodni, ale sprawiało to, jak wspomniałem, dosyć pocieszne wrażenie, w połączeniu z całością.
Infidel zagrał i poszedł sobie, ustępując na scenie miejsca Bloodthirst. Ta kapela natomiast to black/thrash, szybki, z przytupem, momentami bardzo punkowy. Na płycie ostatniej czy tam jakiejś EP ich, jaką mam, a której tytuł mi wyleciał z głowy ("Żądza krwi" chyba) nieco nie przypadł mi do gustu głos wokalisty, na żywo nie przeszkadzał mi wcale. Image bardziej thrashowy, jeśli kogoś by to interesowało. Dobry występ.
No i kapela, na którą w sumie przyszedłem - Furia. Dla niektórych objawienie, dla innych hipsterstwo i grafomania. Szczerze powiedziawszy, po analizie ich tekstów, opinia, że są black metalową Comą nie jest zupełnie bezpodstawna, jednak przynajmniej jest to coś oryginalnego. Tak czy owak, a nie chce mi się rozpisywać w sumie, bo nic mi się nie chce ostatnio, zagrali sporo starych przebojów ("Ślepych dzień", "Zgniję, nie odpowiem!", itd.) oraz trzy kawałki z najnowszej płyty ("Pódź w dół", "Są to koła" i cośtam jeszcze). Na żywo wypadły one lepiej niż na płycie, w moim przekonaniu bardziej surowej i będącej bardziej black metalową od np. "Halnego", który momentami przypominał mi Pink Floyd.
Nihil na zakończenie pozdrowił publiczność całusem.
Pomachałem se łbem, popiłem, pojadłem, wydałem ostatnie pieniądze na merch, po czym załapałem się na 15 minut koncertu gwiazdy wieczoru, Stillborn. Naprawdę nic do nich nie mam, zaczęli koncert na naprawdę wysokim poziomie, po prostu by czterech poprzednich kapelach byłem zwiędły już, a jakbym nie poszedł wtedy, to nie załapałbym się na któryś z ostatnich dziennych autobusów w stronę miasta, a potem musiałbym albo iść na piechtę, albo poczekać na nocny lub transport zapewniony przez organizatora (ale nie wiem, czy w sumie było coś takiego).
Z ciekawostek innych - dużo zgrabnych, kobiecych nóg w kabaretkach/pończochach/itp., sporo gotyckich dekoltów. Jedna fanka Massemord w ich wspaniałej, żółtej koszulce. Jakiś typ w pokracznej masce (ja bym się udusił w czymś takim), zadziwiająco dużo fanów nsbm. Trochę obora (stojąc na sali pod balkonami dwa razy polało się na mnie piwo z góry - całe szczęście, niewiele), ale zachowania wpisane jednak w konwencje.
Dobry koncert.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.