niedziela, 13 maja 2012

Thomas Carlyle "Bohaterowie"

Z Carlyle'm mam problem. Z jednej strony jego prze-nietzscheański heroizm, kult jednostki wybitnej, która zmagając się ze światem popycha go na nowe tory wbrew wszystkim możliwym "dziejowym koniecznościom" lub nawet samej naturze, brzmi naprawdę nieźle, ba, można nawet to sobie przerobić samemu na wersję anarchistyczną. Do tego mamy jakieś aluzje do niemieckiego romantyzmu, do koncepcji "wiecznego powrotu", patetyczny antyintelektualizm. Niestety, po lekturze "Bohaterów" nawet przychylnego autorowi czytelnika może ogarnąć w najlepszym razie znudzenie, w najgorszym zniechęcenie.
Nie jest to zła książka, gdyby patrzeć na nią pod względem tylko stylistycznym. Trzeba przyznać, że autor był erudytą, i wiedział, jak posługiwać się językiem. Z drugiej strony, jak na dłoni widać miałkość jego myśli, którą spłycić można tutaj tylko do fascynacji ludźmi wybitnymi, i maskowanego  kompleksu niższości (moja autorska interpretacja wyczytana między wierszami, nie musisz się z tym zgadzać, ba, sam nie będę tego twierdzenia jakoś specjalnie mocno bronił), jego wręcz absurdalny elitaryzm (chociaż jakiś heroizm proletariacki niby też powstał, aaaale...), wreszcie pochwała i obrona angielskiego imperializmu. Co ciekawe, fascynacja ludźmi wybitnymi nie dotyczy wszystkich aspektów ich myśli czy kultury, w jakiej się obracali, autor podchodzi do tych kwestii z charakterystycznym dla Anglosasów poczuciem wyższości, uznając np. Odyna za człowieka, który na tyle był rozgarnięty wśród społeczności otaczających go dzikusów, że obwołano go potem bogiem.
Autor przedstawia bohatera jako bóstwo, poetę, wodza, proroka, itd, podając odpowiednie przykłady (Odyn, Mahomet, Szekspir, Dante, Napoleon, Cromwell, Luter, ktoś tam jeszcze chyba był), skupiając się na przewadze moralnej, a nie intelektualnej, oraz na powinności, którą ci bohaterowie spełniali wobec swoich społeczności, spełniali dla nich, samemu żyjąc skromnie, nieraz wręcz ascetycznie, poświęcając się dla innych, widać tutaj post-protestancki rys w myśli autora (który porzucił kalwinizm pod wpływem najprędzej romantyzmu niemieckiego).
Największym plusem książki jest zaś to, że w jakiś tanich książkach można i za 6zł znaleźć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.