W tym numerze "Literatury na świecie" znalazło się mnóstwo szalenie interesujących rzeczy - cały tekst "Na marmurowych skałach" Ernsta Jüngera, fragment "Heliopolis" tegoż oraz kilka innych, niezwykle interesujących materiałów, zarówno Ernsta, jak i innych autorów.
Za śmieszne pieniądze znalazłem to na allegro. Razem z dwoma innymi książkami i kosztami przesyłki zapłaciłem niecałe 30zł. Sama książka "Na marmurowych skałach" potrafi kosztować kilka razy tyle. Fortuna sprzyja tym, którzy lajkują na facebooku fanpage'e z przydatnymi informacjami.
Zawsze sądziłem, że "Na marmurowych skałach" to grube tomiszcze. Nie wiem z czego wynikało to przekonanie. Niezależnie jednak od objętości na treści się nie zawiodłem.
Jeśli mógłbym beletrystykę Jüngera zamknąć w jakiejś szufladce, byłby to najprędzej realizm magiczny. Lub może i przypowieść. "Na marmurowych skałach" to naszpikowana symboliką na każdej możliwej płaszczyźnie opowieść o upadku kultury w spokojnej, bardzo plastycznie i poetycko odmalowanej, krainie i nastaniu mrocznej dyktatury, wywracającej panujący ład, tchnący orientem, Afryką północną i elementami kultury grecko-rzymskiej lub może bardziej - aleksandrysjkim uniwersalizmem. Ład ten jest w gruncie rzeczy konserwatywny. To, co go wywraca to hordy Nadleśniczego, żyjące na nieprzebytych bagnach hordy, sfory i bojówki wszelkiej maści elementów wywrotowych, cieszących się z bezsensownego niszczenia i reprezentujących coś, co można by określić jako totalitarną anarchię, stalowe, opresyjne ramię zorganizowanej przemocy i nihilizmu wprowadzającej jednak chaos dla samego chaosu, pod płaszczykiem odwołań do pradawnych tradycji czy bliskości z naturą, co w ogólnym rozrachunku przeradza się w bluźnierczą parodię tradycji. Głównymi bohaterami jest dwóch braci, żołnierzy, arystokratów (ducha) i botaników.
Najprostsze i najbardziej toporne zinterpretowanie fabuły tego dzieła to krytyka reżimu nazistowskiego, a główni bohaterowie to sam autor i jego brat Friedrich Georg. Całą gamę innych interpretacji oraz wyprawę przez oszałamiające pejzaże jüngerowskiej symboliki (i estetyki) przedstawia zarówno nieoceniony tłumacz prof. Kunicki w obszernym eseju, jak i sam Ernst w przedrukowanych fragmentach jego pamiętników, w których pisze o książce.
Oprócz kilku esejów o autorze różnych autorów mamy jeszcze szalenie interesujący esej Jüngera "O bólu", gdzie niechęć do bólu została przeniesiona na społeczeństwo masowe, co doprowadziło autora do ciekawych wniosków, nieco kojarzących się z Baudrillardem (ale mi się wszystko kojarzy z Baudrillardem, więc proszę się nie sugerować).
Wreszcie mamy tu fragment "Heliopolis", łączącej realizm magiczny z elementami s-f powieści środkowo-późnego Jüngera, że tak to ujmę. Fabuła jest nieco zbliżona zarówno do "Na marmurowych skałach" jak i np. do "Eumeswil", jednak styl i charakter twórczości Ernsta nie pozwala zwrócić uwagi na to, że w sumie opiera się to na jednym i tym samym pomyśle - krytyce totalitaryzmu z punktu widzenia autora, którego nie da się krótko opisać, a mi się już nie chce klepać na ten temat, o Jüngerze czeka mnie jeszcze magisterka, więc wybaczcie, tyle na tu i teraz.
Jak ktoś ceni Jüngera, to bardzo przedstawiany numer "Literatury na świecie" polecam.
O, coś tu ożyło, wyskoczyło jak z krzaków jakiejś łemkowskiej puszczy na pustkowiach XD
OdpowiedzUsuń"Fortuna sprzyja tym, którzy lajkują na facebooku fanpage'e z przydatnymi informacjami."
Owszem, ale jeszcze więcej dałaby konkretna, heurystyczna wizyta w bibliotece, gdzie można za darmo przeglądać całe zespoły numerów, bibliografii i dzieła najróżniejsze. Polecam zainteresować się, sam orientuję się w polsiejszych bibliografiach, ale może jakiś student germanistyki, których pełno, wskazałby coś fajnego
Ciekawy ten dziadek, trzeba kiedyś obczaić. Z pewnością dobry temat na mgrkę, choć jak to przy popularnych w nauce postaciach - trzeba się nieo wysilić, by napisać coś nowego.
ano, ożyło całkiem nieźle.
OdpowiedzUsuńPolemizowałbym, czy Junger jest aż tak popularny jak Ci się wydaje. Ostatnimi czasy jest go trochę więcej wokoło, na pewno więcej jak np. w 2008 roku, ale to i tak mało.
Oczywiście nie chodziło mi o popularność w sferze popkultury, jak znany metalowy muzyk Michael Jordan np.
OdpowiedzUsuńChodzi mi o to, że jest to raczej postać dobrze opracowana. Nie znaczy to, że nie da się o niej powiedzieć nic nowego, ale wiele szlaków zostało już przetartych, wiele tekstów wydanych i wydeytowanych, no a po zachodniej granicy jest pewnie tego jeszcze więcej...No i szybko przyrasta. Sam fakt podziału czasowego 2008-2013, i już przyrosło, gdy są postacie, których ostatnie rzetelne opracowania pochodzą z międzywojnia czy głębokiego peerelu.
Nie znaczy to oczywiście, że J. nie warto się zajmować, ba, na magisterkę to może lepiej wziąć jakiś przetarty szlak.
Prędzej szlag mnie trafiłby na szlaku na którego bym wstąpił w poszukiwaniu kolejnego potencjalnego tematu magisterki :P
OdpowiedzUsuńSkojarzenie Jungera z Baudrillardem ryzykowne. Ale o Jungerze warto pisać, jedna z nielicznych postaci w kulturze XX wieku posiadająca mocne zakorzenienie w konkretnej wizji rzeczywistości, a zarazem pisarz podejmujący wędrówki w obszary rzeczywistości jak najbardziej niespodziewane i odległe. Niezwykły pisarz.
OdpowiedzUsuńNie mam przy sobie akurat tej "literatury na świecie", jak będę miał, to odpiszę, co miałem dokładnie na myśli, z tym porównaniem do Baudrillarda.
OdpowiedzUsuń