poniedziałek, 12 sierpnia 2013

"Cienie spoza czasu"

Wczoraj był dobry dzień na antologie. Najpierw "Zombiefilia", potem nadszedł czas na "Cienie spoza czasu", czy zbiór opowieści zgromadzonych na chwałę Przedwiecznemu Lovecraftowi. Nie chciało mi się nad ranem pisać tej notki, gdy skończyłem lekturę, więc piszę teraz.
Wraz z tą książką Wydawnictwo Dobre Historie zyskało sobie w mojej osobie oddanego fana.
Chciałem kupić tę antologię jeszcze na Krakonie, gdzie kosztowała trochę taniej, ale na Krakonie wydałem za dużo na książki. Miałem potem szczęście - kupiłem ją w likwidowanym na krakowskim rynku Empiku (ciekawe, czy na końcu rozstrzelają pracowników), gdzie była, podobnie jak wszystko tam, przeceniona. Po uwzględnieniu przeceny okazało się, że zapłaciłem za nią tyle, ile zapłaciłbym za nią dokonując zakupu na Krakonie. Ha.
Przede wszystkim nie jest to tłumaczenie antologii wydanej gdzieś tam. To pomysł polskiego wydawnictwa. Zebrano utwory mniej lub bardziej nawiązujące do "mitologii Cthulhu" różnych autorów z różnych lat. Zapewne wszystkie były publikowane wcześniej w rozmaitych zbiorach, antologiach, itp., które do Polski nie dotarły (kub nic mi o tym nie wiadomo). Ale pozbieranie tego wszystkiego do kupy musiało kosztować pomysłodawców kupę nerwów i roboty. Trzymając w dłoniach efekt finalny trzeba stwierdzić jasno - ich praca nie poszła na marne. Tu nie ma złych utworów.
Dobra, po kolei:
S.T.Josh "Wstęp"
Wstęp jak wstęp. Zachowano całą wstępowatość, wstępność, wstępowość. Otwartowość, wprowadzaniowość, wprowadzanizm, wstępizm. Autor smuci się nieco, zresztą całkiem słusznie, że wśród morza naśladowców, następców i fanboy'ów Lovecrafta pojawiają się tendencje do spłycania jego spuścizny tylko do przedwiecznych koszmarów, gdy tymczasem te koszmary służyły autorowi do czegoś, nie były celem samym w sobie.
Alan Moore "Dziedziniec"
Alan Moore to jeden z moich ulubionych twórców. Komiksowych. Ten szalony, postmodernistyczny okultysta i anarchista, swobodnie surfujący po wzburzonych wodach popkultury ma na koncie takie tytuły jak "Liga Niezwykłych Dżentelmenów", "V jak Vendetta" czy arcydzieło popkultury "Zabójczy żart", a także kilka książek i opowiadań. W "Dziedzińcu" przedstawiona jest historia agenta federalnego, który zajmuje się sprawą brutalnych morderstw, popełnionych przez ludzi nie znających się wzajemnie. Trafia w końcu na trop nowego na rynku narkotyku, ale czy to na pewno narkotyk? W tle pojawia się subkultura pełna nawiązań do twórczości Lovecrafta oraz prajęzyk ludzkości. Lub czegoś starszego niż ludzkość.
F.Paul Wilson "Pustkowia"
Wilson zabiera czytelnika na Sosnowe Pustkowia, zupełną dzicz zajmującą sporą część stanu New Jersey. Dwójka bohaterów, postrzelony "wolny duch" oraz jego była dziewczyna, poważna kobieta sukcesu wyruszają w poszukiwanie Diabła z Jersey i świetlistych kul unoszących się nad ogromnymi połaciami lasu. A w każdym razie tak to wygląda na początku. Cieszy Lovecraftowski motyw odizolowanych społeczności żyjących w dziczy, przeniesiony z Maine czy Nowej Anglii gdzieś indziej i przedstawiony bez uprzedzeń charakterystycznych dla Lovecrafta.
Kim Newman "Gruba ryba"
Jedno z najlepszych opowiadań urban fantasy, jakie czytałem. Udany miks Lovecrafta z Chandlerem. Rok '41, USA przystępują do wojny, a główny bohater, prywatny detektyw, prowadząc - zdawałoby się -  śledztwo jakich wiele, wpada na trop Ezoterycznego Zakonu Dagona. Na uwagę zasługuje świetne oddanie realiów tamtych czasów, także ówczesnej popkultury.
Graham Masterton "Will"
Nawet jedna z największych gwiazd horroru się znalazła w tej antologii. Pieniacz i gwiazdor Masterton nie napisał opowiadania na miarę swoich możliwości. Ale sam pomysł - z Wilhelmem Szekspirem bardzo ciekawy.
Edward Lee "Pierwiastek zła"
Opowiadanie napisane z charakterystyczną dla autora delikatnością, wrażliwością i z zachowaniem niezwykle wysublimowanego poczucia estetyki i dobrego smaku. Czyli wyuzdany seks, bezsensowna przemoc okraszone turpizmem i gwałt na powszechnie uznanym poczuciu estetyki, ale tym razem nie aż do przesady. Oczekiwałem czegoś gorszego (tzn. lepszego), ale mimo wszystko skłamałbym, gdybym napisał, że się na tym opowiadaniu zawiodłem. Bo wręcz przeciwnie, nawet przeczytałem je jako pierwsze.
Ian Watson "W labiryncie Cthulhu"
Nie spodziewałem się po Watsonie, że tu się znajdzie, a jednak się znalazł. Cóż, twórczość tego bardzo dobrego pisarza znam w stopniu dosyć mizernym. Równie wielkim zdziwieniem było dla mnie odkrycie faktu, przedstawionego w notce o autorze, że pisał nawet utwory osadzone w uniwersum Warhammera 40k. Tak czy owak, opowiadanie przedstawia grupkę przypadkowych turystów osaczonych na zabytkowym cmentarzu we Włoszech przez Cthulhu, który w setkach kopii nagle pojawił się na świecie, i ten świat mocno popsuł, a potem się nieco zmęczył, i postanowił zaruchać. I poniekąd o tym jest to opowiadanie. Ale przyjemnie się czyta.
Mort Castle "Sekret noszony w sercu"
Opowiadanie w formie wyznań człowieka, który osiągnął nieśmiertelność. Dosyć pouczające.
Alan Dean Foster "Wystąpił błąd krytyczny pod adresem..."
Samotny terrorysta grozi wrzuceniem w internet zeskanowanego oryginalnego "Necronomiconu", co mogłoby się skończyć zagładą ludzkości i planety Ziemia. Pomocy w walce z nim udziela odpowiednim służbom tajemniczy haker, dysponujący.... czymś nagranym na pendrive. Bardzo świeży motyw.
Ramsey Campbell "Przyciąganie"
Opowiadanie najbardziej w duchu samego Lovecrafta. Ot, dziennikarz ma sny, dowiaduje się potem, że nie on jeden, potem się dowiaduje, że jego przodek był członkiem tajemniczej sekty, a w międzyczasie okazuje się, że do Ziemi zbliża się tajemnicze ciało niebieskie...
Gene Wolfe "Pan tej ziemi"
Zdecydowanie mniej zagmatwane od czegokolwiek Wolfe'a, co czytałem kiedykolwiek. Co nie znaczy, że gorsze. Chociaż akcja rozgrywa się w ciągu jednego wieczora w jednym domu, w sumie nawet w paru pomieszczeniach. Badacz zajmujący się folklorem i mitami poszukuje informacji o tajemniczej istocie znanej jako Duszożerca, która to istota przypomina nieco pewne zaginione w mroku dziejów egipskie bóstwo...
Tomasz Drabarek "Iran political fiction"
Autor, świetnie znający polityczne realia Bliskiego Wschodu, wplata umiejętnie w rozgrywki polityczne światowych mocarstw tajemniczy kult. Opowiadanie, mimo ogromnego nagromadzenia informacji, ze względu na inną konwencję niż pozostałe, bardzo przypadło mi do gustu, będę śledził twórczość autora.

2 komentarze:

  1. "Autor smuci się nieco, zresztą całkiem słusznie, że wśród morza naśladowców, następców i fanboy'ów Lovecrafta pojawiają się tendencje do spłycania jego spuścizny tylko do przedwiecznych koszmarów, gdy tymczasem te koszmary służyły autorowi do czegoś, nie były celem samym w sobie."

    Nie znam się na panu L., ale te uwagi pasują do stanu literatury i kultury w całości.

    OdpowiedzUsuń
  2. w sumie wszystko już było, paaaanie, postmodernizm

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.