piątek, 20 grudnia 2013

J.R.R. Tolkien "Dzieci Hurina"

Nawet będąc w Krynicy sporo czasu poświęciłem na to, by zrobić mały "obchód" po okolicznych księgarniach. W jednej z nich natrafiłem na promocję - "Dzieci Hurina" za ~10zł.
Ładna książka, wydawnictwo Amber.
Nie przeczytałem jej do końca. Doszedłem gdzieś tak do połowy - i w sumie to aż głupio się przyznać, ale bardzo niewiele treści zapamiętałem.
Zapewne polecą na mnie gromy, ale Tolkien - jak na mój gust - niemożebnie i niesłychanie zestarzał się. Ba - będę w swojej opinii okrutny wręcz - strupieszał.
Jasne, ja wiem, ja rozumiem, ja doskonale zdaję sobie sprawę, że Klasyka. Że bez niego europejska fantasy wyglądałaby zupełnie inaczej. Że on był jednym z pierwszych, którzy od podstaw, obficie czerpiąc z mitów wykreował kompletny, żyjący do dziś świat, z całą historią, mitologią, itd. Że bez niego nie byłoby też współczesnej popkultury jako takiej, tych wszystkich orków i goblinów, elfów i krasnoludów.
Bez Tolkiena świat naszej wyobraźni byłby uboższy. Jest to fakt niezaprzeczalny. Ale sama twórczość Tolkiena po prostu przestała do mnie przemawiać. Ot, epicka opowieść o walce dobra ze złem. A potem jeszcze jedna. I jeszcze. Heroiczne, ale puste w gruncie rzeczy postacie. Nawet, jak mają określone wątpliwości, są wpisane w logikę całej opowieści, "holistycznej" od początku do końca. Dla mnie ta wizja jest obecnie już po prostu przejaskrawiona i przytłaczająca, także przez światopogląd autora. Śródziemie jest do bólu czarno-białe.
Poniekąd my wszyscy z Tolkiena. A po nas przyjdą kolejni, którzy też zaczną od niego. Ja jednak wolę iść gdzieś dalej od poczciwego staruszka, który jest co prawda bohaterem, ale od jego czasów świat poszedł znacznie naprzód. Także zarysowane przez niego samego wątki zostały potem rozwinięte i reinterpretowane tysiące razy.
Fani Tolkiena na pewno czytali to już dawno temu; jeśli nie jesteś tolkienowym ortodoksem, możesz po "Dzieci Hurina" sięgnąć, ale nic się nie stanie, jeśli ten fragment historii Śródziemia pozostanie Ci nieznany. Jeśli jesteś, to pewnie już dawno czytałeś. Jeśli Tolkiena nie znasz jeszcze, zacznij od "Hobbita", potem przerób "Władcę pierścieni". Reszta to poziom rozszerzony, dla chętnych.

5 komentarzy:

  1. Lubię Tolkiena, ale o tej książce pierwsze słyszę XD Wolałbym poczytać Hobbita drugi raz, ale czas nadrabiać klasykę przy której Tolkien to nowinkarz XD

    Zygfryd, Jedyny itd.

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu cofniesz się do Gilgamesza. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A pewnie i byli przed nim autorzy (lub ustne podania) przy których autor tej epopei był nowinkarzem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gilgamesza czytałem dość dawno, jakiś liberalny przekład (są ściślejsze i trudniejsze). I tak był dość cienki w porównaniu z Eneidą itp. dziełami.
    Wcześniejsi - pewnie też są, ale coraz trudniej. Gilgamesz jest baaardzo stary, można szukać ciągłości wcześniejszej w mitach i podaniach, no ale wcześniej kultura oralna, jak czegoś nie spisali to papa.
    Z drugiej strony - wciąż odkrywają nowe tabliczki. Gorzej, że większość z nich to chyba rachunki i ichnie odpowiedniki faktur XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Po nas nie zostaną nawet faktury (większość rachunków płacę przez internety).

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.