środa, 8 stycznia 2014

Mario Soldati "Opowiadania wachmistrza"

Czytelnik, 1971.
Soldati był włoskim głównie reżyserem, ale zdarzyło mu się od czasu do czasu coś napisać.
Bohaterem opowiadań jest tytułowy wachmistrz karabinierów, który opowiada rozmaite historie swojemu przyjacielowi, pisarzowi.
Są to historie o ludzkich namiętnościach, o ludzkiej naiwności i o tym, jak łatwo można samemu sobie wyrządzić krzywdę - lub jak łatwo można zostać ofiarom niesprzyjającego splotu uwarunkowań. Lżejsze i cięższe treściowo, o lżejszym i cięższym przekazie. Rzecz się dzieje na włoskiej prowincji, tuż przed i po II wojnie światowej. Wachmistrz jest wyrozumiałym człowiekiem, obdarzonym nie tyle analitycznym umysłem, co swoistym instynktem, wyczuciem, ma po prostu smykałkę do rozwiązywania zagadek kryminalnych. Chociaż nie wszystkie z opowiadań to kryminały. Są to historie bardziej obyczajowe.
Nieco razi wątek rasistowski (jedno z opowiadań ma wydźwięk - delikatnie mówiąc - dość nieprzychylny cyganom;przynajmniej się kończy przewrotną puentą, nieco łagodzącą wydźwięk, chociaż równie rasistowską) i kilka wątków seksistowskich (stereotypowe i krzywdzące przedstawienie kobiet w kilku opowiadaniach; uznanie, że zdrada się po prostu przytrafia, bo facet jest facetem, itp.), no ale takie to czasy. Z drugiej strony główny bohater jak na wachmistrza z prowincji stara się podchodzić do każdego podejrzanego nieszablonowo i indywidualnie; nie nienawidzi też przestępców, zwłaszcza ofiar okoliczności i "złego towarzystwa" - on im współczuje.
Książkę przeczytałem w pociągu. W sumie - książka jakich wiele, ale kilka pomysłów autora może zapadnąć w pamięć.

1 komentarz:

  1. Podziwiając historię kulturalnych związków polsko-włoskich (i to nie tylko kościelnych) aż dziw bierze, że Włosi są tak słabo reprezentowani dziś na rynku czytelniczym. Cóż, zalew anglosasizmu aż do znudzenia. Sam muszę sięgnąć po kilka pozycji. Myślałem od dawna "Lamparcie" ("Gepardzie"), to taki konserwatywny płacz o południowych Włoszech, napisany przez księcia zresztą. Jest po polsku, ponoć kawał dzieła...co ciekawe, po raz pierwszy wydano ją u nas za komuny. Ale to nie wiem kiedy.
    Po powyższe może sięgnę, jak znajdę, bo siedzę w Chandlerze (polecam, łojej) i fajne są te obyczajowe kryminałki detektywowo-inspektorowe.

    Sigfrido, un unico lettore

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.