niedziela, 16 lutego 2014

H.P.Lovecraft, Zealia Bishop "Kopiec"

Co prawda B jest w alfabecie przed L, ale wkład Lovecrafta w powstanie trzech nowelek składających się na tę książkę jest dużo większy, co oznajmiło samo wydawnictwo.
Lovecraft bowiem oprócz klecenia własnych historii czasem coś komuś poprawiał - jak w przypadku kilku prac Zealii Bishop, które poprawił na tyle mocno, że w sumie to jest ich faktycznym autorem.
Jeśli ktoś zna Lovecrafta, to wie, czego się spodziewać. Ot, znów mamy Nieznane wrzucone w strach przed starością, przed innymi niż anglosaska (lub generalnie - biała) cywilizacjami, przez "gorszymi" rasami.
Prawie wszystkie historie Lovecrafta są napisane w ten sam sposób i z grubsza o tym samym - racjonalnie myślący naukowiec (mający jednak otwarty umysł) jedzie sprawdzić gdzieś coś niezwykłego [ew. jest przypadkowym podróżnikiem, natrafiającym na coś niezwykłego]. Znajduje/widzi/odczuwa coś faktycznie niezwykłego, styka się z Nieznanym. Na koniec w najlepszym razie rozsypuje mu się światopogląd, w najgorszym - umiera/popada w obłęd. Zmieniają się tylko rekwizyty, miejsca, formy i kształty tegoż Nieznanego.
Zealia dorzuciła od siebie (przynajmniej tak mi się wydaje, że to od niej, bo u samego Lovecrafta tego nie uświadczyłem) fobię przed wężami, co zaowocowało nawet kreacją wężowego bóstwa - Yiga czczonego przez Indian z centralnych części Stanów, z równin (Klątwa Yiga). W drugiej nowelce (tytułowy Kopiec) pojawia się stary jak mity motyw świata podziemnego, pełnego dziwów (a czasem i dziw też, ale niekoniecznie akurat w omawianym przypadku), cudów, bogactw i magyi. Podziemna cywilizacja stara jak jasna cholera, starsza nawet od Atlantydy, Mu i Lemurii (czy co tam było pierwsze, Mu chyba) nie jest jednak przedstawiona jako banda zdegenerowanych, atawistycznych abnegatów (u Lovecrafta raczej tak bywało) lecz jako popadająca w dekadencję bardzo stara i potężna kultura, potężniejsza od naziemnej. Jako ciekawostkę można zaznaczyć obecność strachu przed kanibalizmem, przed inżynierią genetyczną (w tamtych czasach raczej przed eksperymentami z krzyżowaniem ras niższych, wyższych i kreowaniem użytkowych post/pół-ludzkich monstrów) i komentarz społeczny, zupełnie niepasujący do miejsca, w którym został przez bohatera odnaleziony - w zapiskach Hiszpana rozbijającego się po Ameryce Północnej w XVI wieku. Trzecia nowelka (Sploty Meduzy) zawiera resentyment feudalnego Południa, wielkich plantacji i patriarchalnego stosunku właścicieli do czarnoskórych sług. Tym razem Nieznane przybywa jednak z Europy, z dekadenckiej Francji - dopiero potem się okazuje, że ma dużo wspólnego z afrykańskim Nieznanym, z domniemanego Wielkiego Zimbabwe. Zapewne Lovecraft dorzucił tu motyw wrażliwego artysty-geniusza widzącego więcej niż inni.
Tłumaczenie jest niezłe - czasem zachowano angielskojęzyczną składnię, czasem jest za dużo powtórzeń, itp., ale to bardziej wina edycji/korekty niż samej tłumaczki.
Wydało to Wydawnictwo C&T z Torunia. Nie słyszałem o nich wcześniej, a wypuścili całą serię klasycznego weird, trochę Lovecrafta, Woolrich, Blackwooda, Hodgsona, Le Fanu.
Mimo tego, iż konwencja jest stara jak współczesny horror (sięga w sumie do Poego a korzenie ma i wcześniej), czytało mi się te trzy nowelki miło i przyjemnie. Mimo wszystko lubię Lovecrafta, nie zestarzał się w moich oczach tak mocno, jak chociażby Tolkien (wiem, to inne gatunki, ale chodzi mi o sam fakt bycia seniorem gatunku literackiego, na którego powstanie i rozwój miało się ogromny wpływ [i ma się nadal, mimo upływu kolejnych lat od śmierci]). Dla fanów klasyki weird/horroru a w szczególności Lovecrafta pozycja obowiązkowa - reszta czytelników może sobie Kopiec odpuścić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.