wtorek, 11 lutego 2014

Odpryski XXIX

1) Było już całkiem późno w nocy, gdy wracałem do siebie.
Spostrzegłem nagle, że w moją stronę biegnie jakiś koleś. Wyglądał całkiem normalnie, ot, jakiś student. Na pewno nie był to typ tubylca z maczetą. Biegł tak, jakby uciekał przed kimś, wręcz się nieco słaniał co parę kroków.
Dobiegł do mnie, złapał mnie za ramiona (zamurowało mnie zupełnie), ledwo łapiąc oddech najpierw coś tam biadolił, czego nie zrozumiałem, potem głośnym szeptem dodał "nadchodzą".
Spojrzał na mnie, jakbym był jakimś potworem z kosmosu, obejrzał się za siebie, mina mu zrzedła do końca (a i tak płakał już wcześniej) i pobiegł dalej.
Stałem na środku pustego chodnika przez kilka minut, zastanawiając się, co właściwie mnie spotkało. Zrobiło mi się zimno, więc spokojnym krokiem poszedłem dalej. Rzecz jasna nikogo po drodze nie spotkałem.

2 komentarze:

  1. Srogość :o
    A mnie u Was po nocy tylko zapraszają do night-clubów...
    A może biedakowi chodziło o te osy z parasolkami?

    Pruskie Żebro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koło mnie są dwa burdele, ale nikt nie rozdaje do nich ulotek.

      Usuń

Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.