niedziela, 9 marca 2014

Brian Aldiss "Cieplarnia"

~~~~~~ Recenzja w ramach wyzwania czytelniczego Eksplorując Nieznane ~~~~~~

* małe spoilery *

Do Cieplarni mam ogromny sentyment.
Po raz pierwszy przeczytałem tę ponadczasową książkę Aldissa niedługo po tym, jak zapoznałem się z twórczością Tolkiena i Howarda.
Nie muszę chyba pisać, że dla dzieciaka kończącego szkołę podstawową zetknięcie się z Aldissem zaraz po klasyce epic (czy tam heroic - zawsze się gubiłem w tych wszystkich etykietkach) fantasy i sword & sorcery było jak objawienie. Aldiss otworzył przede mną świat wyobraźni, z jakiego istnienia nawet nie zdawałem sobie sprawy. To tak w ogóle da się pisać? To coś takiego w ogóle dało się wymyślić? - zadawałem sobie takie i inne pytania, pożerając treść. O Peruniku, jak to było dawno.
Kiedyś już na tym blogu o Cieplarni wspomniałem - o, gdzieś tutaj. Bardzo krótko. Miałem wtedy trochę inną wizję tego, co chcę robić z tym blogiem.
Lata sobie płynęły przez moje życie, a do Cieplarni wracałem co jakiś czas. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało - czułem się tam jak w domu. Wspominając ostatnio całą gamę emocji, jakie lektura we mnie wzbudziła, wszystkich przemyśleń, do jakich mnie pobudziła, doszedłem do wniosku, że dużo wody w Wiśle upłynęło, odkąd ukończyłem lekturę ostatnim razem. Za dużo.
Wygrzebałem więc Cieplarnię i przeczytałem ją. Było to moje piąte lub szóste spotkanie z tę książką.
Nie zestarzała się. Wiadomo, czytając coś, co się zna, nie ma to już takiego uroku jak na samym początku, ale nadal czytało mi się to świetnie. Wraz z każdym kolejnym przeczytaniem odnajduje tam coś nowego, zwracam uwagę na coś innego. Ta książka rozwija się wraz ze mną, aż chciałoby się powiedzieć, wraz z rozwojem mojego postrzegania świata dostrzegam więcej szczegółów świata przedstawionego u Aldissa.
Autor wykreował absolutnie niesamowitą wizję świata. Na palcach jednej ręki mógłbym policzyć książki o tak niepowtarzalnym worldbuildingu, jakie czytałem kiedykolwiek. Pewnie jeszcze niejedno takie odkrycie przede mną. Ale to swoją drogą. Na razie cieszę się tym, co już miałem szczęście poznać.
Bardzo daleka przyszłość. Ewolucja fauny i flory postępowała w całym wszechświecie, aż po osiągnięciu pewnego momentu szczytowego zaczęła zwijać się z powrotem do Jednego, jakiejś jedności całego życia jako takiego. W skali wszechświata.
Do tego momentu jeszcze nieco brakuje, ale świat przedstawiony jest w połowie drogi ku temu. Ziemia już dawno przestała się obracać wokół Słońca. Po kosmosie, na czymś w rodzaju pajęczyny, przemieszczają się gargantuiczne istoty. Ciała niebieskie również są połączone taką pajęczyną (oczywiście nie dotyczy to gwiazd, itp.). Kula ziemska podzielona została na dwie części - jedną stale nasłonecznioną i drugą, skrytą w wiecznym mroku.
Wszechświatem rządzą rośliny. Rośliny przypominające zwierzęta, czy nawet upodabniające się do ludzi. Organizmy inteligentne i świetnie przystosowane do nowych warunków życia. Wyobraźcie sobie drzewa potrafiące wyciągać z podłoża określone substancje i tworzyć z nich broń (np. granaty) do walki z innymi drzewami, zwierzętami, roślino-zwierzętami lub nielicznymi i marginalnymi ludźmi. Są też rośliny latające, pływające, itd. Flora zajęła wszystkie nisze ekologiczne.
Wyobraźcie sobie drzewo porastające cały kontynent. W omawianym dziele Aldissa nie tylko kosmiczne pająki są tak wielkie, że trudne do wyobrażenia. Sam tytuł książki odnosi się do tego, że przez zatrzymanie ruchu obrotowego i obiegowego Ziemi, jej stale nasłoneczniona strona stała się jedną, wielką puszczą tropikalną na sterydach.
Skarłowaciałe i zielonoskóre niedobitki ludzki, podzielone na zwalczające się plemiona i podgatunki (tajemnica przemiany człowieka wyjaśnia się pod koniec) to gatunek wymierający i poddany ciągłej dewolucji. Dawni władcy Ziemi, korona stworzenia, przemykają po gigantycznym drzewie, złowrogich dżunglach, stale zagrożeni przez nieokiełznaną naturę. Są śmietnikiem historii, pozostałościami po dumnym królestwie ssaków, które kiedyś w pewnym momencie diabli wzięli. Pozostałe królestwa świata fauny też zresztą implodowały pochłonięte przez przejmującą ich cechy florą. Ludzie zmagają się ze światem roślin, uzbrojonym w całe arsenały kłów, pazurów, macek i znającym wiele innych efektownych sposobów zabijania w stale toczącej się walce o przetrwanie.
Jak się jednak okazuje, niedobitki ludzi to nie jedyne nie-roślinne inteligentne istoty, jakie jeszcze egzystują na świecie. Z jednymi z nich - mającymi zdolności telepatyczne pasożytami - związana jest szalona teoria, dlaczego ludzkość przestała się w pewnym momencie historii planety liczyć. Oraz dlaczego kolejne pokolenia były coraz głupsze.
Fabuła Cieplarni opisuje losy młodych członków jednego z ludzkich stad. Starsi odchodzą, jako niepotrzebni i obciążający niepotrzebnie młodszych. Związany jest z ich odejściem i przemianą poboczny wątek, niestety słabo rozwinięty (o czym gdzieś wyżej już napomknąłem).
Stado w końcu rozpada się, po konflikcie samców o przywództwo (i, poniekąd, samice). Dalsza wędrówka bohaterów w stronę skrytej w wiecznym mroku części planety służy autorowi za pretekst do rozpościerania przez oczami wyobraźni czytelnika fascynujących opisów wszechwładnej, wszechogarniającej flory. Nie znaczy to, że fabuła się nie liczy, że jest pretekstowa - ale wyraźnie schodzi w pewnym momencie na dalszy plan. Mimo tego, że trzyma w napięciu.
Aldiss to autor pozostający w obrębie science-fiction, lecz przekraczający granice gatunku (i charakterystyczne dla gatunku rekwizyty) w najróżniejsze strony. Poetyką Cieplarnia zbliżona jest nawet nie do fantasy, lecz do baśni. Autor dochodzi do tej granicy dowolnie pojętych elementów science w fiction, za którymi jest nieograniczony kosmos fantazji.
Tłumacz (Marek Marszał) spisał się świetnie, efektownie przekładając neologizmy autora.
Cóż napisać więcej - Cieplarnia to arcydzieło. Każdy fan s-f (ale i fantasy również) powinien tę książkę przeczytać - chociażby po to, by wyrobić sobie własną opinię.


2 komentarze:

  1. Tradycyjnie ekstra XD Przyznaj, z oczywistych względów potrzebowałeś recki na 2014 rok XD :p XD XDDD
    Ja Aldissa odkryłem dopiero jakiś czas temu, dzięki Tobie :* Na to Tata się dopiero uruchomił i powiedzial, że zna autora, że dawno czytał i że to fajne, i że "gdzieś w ksiązkach" znajdę coś jeszcze tego pana. Oczywiście "gdzieś w książkach" znaczy u mnie "lepiej idź do biblioteki i wypożycz od razu, bo w chacie możesz szukać miesiąc i nie znaleźć bo pożyczone/zagubione na przykład" XD
    Przypomniała mi się Cieplarniana Reminescencja. Nie wiem czy jest jeszcze na blogu, może mam ją gdzieś na dysku XD

    XDecjusz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poniekąd tak, potrzebowałem. XD
      "Cieplarniana" była tu na blogu. Ale zdechła i wywaliłem posta. Strasznie idiotycznie zrobiłem, nie wrzuciłem na bloga, tylko umieściłem obrazek w zewnętrznym pliku. Jeśli jeszcze masz to gdzieś, to podeślij, to wrzucę znów. XD

      Usuń

Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.