1) Zaspałem efektownie ze wszystkim, z czym absolutnie nie powinienem był zaspać, więc musiałem się za to wziąć. Dlatego blog pozostanie niezbyt często i niezbyt merytorycznie aktualizowany przynajmniej do wakacji. Ot, życie takie.
Jeśli wylecę przez to z Eksplorując nieznane - cóż, trudno. Nie tym razem, to kiedy indziej poczytamy coś jeszcze większym e-gronem.
2) Ze statystyk. Marzec skończył się na 1380 wyświetleniach. Z tego pewnie z 1/3 to boty, a z ~20 to wyświetlenia własne (zawsze po czyszczeniu plików cookie zapominam od razu przestawić blogowych ustawień, by nie naliczało wyświetleń własnych). 07.04. zaś miałem 156 wyświetleń. Ktoś mnie gdzieś podlinkował, a ja znów to przegapiłem?
Tak czy owak, jak na razie w statystyce miesięcznej marzec jest na tle poprzednich miesięcy i lat rekordowy. Miło mi i przyjemnie. Ptaszki ćwierkają, ludzie się ruchają, wiosna, wiosna, ach, to ty.
3) Przeglądając własnego bloga człowiek zdaje sobie sprawę, że mimo wszystko prowadzenie go sporo mu dało. Głównie w kość, ale poza tym widzę u siebie jednak pewien rozwój i stylu i technicznego ogarnięcia budowania notek. Do tego stopnia, że z połowę wczesnych (ale i niektórych późnych) notek bym najchętniej wypieprzył stąd, ew. przepisał na nowo. Czasem chęć napisania kolejnej notki była silniejsza od chęci poprawnego jej napisania. Kiedyś starsze lub gorsze notki porozwijam nieco. Jeśli będzie mi się chciało i/lub jeśli będę miał czas na to. Time is thee enemy!
4) Poza tym żyję i mam się dobrze.
6) Z Xięgi Poczciwego Nihilisty, 0700, 66-6 Zaprawdę powiadam wam, wątpiący, rozczulający się i dzielący włos na czworo! Nie żałujcie niczego, nie przelewajcie ni łez, ni płynów ustrojowych natury wielorakiej i dowolnej nadaremno! Spluńcie w twarz wszystkiemu, w co wierzycie, bo zaprawdę powiadam wam, łeż to jest, pył, proch i kręgi na wodzie, pojęcia jeno nie mające substancjalnej treści, struktury społeczne i uwarunkowania rozmaite wiszące w powietrzu jako ten mór, jako te upiry i smog wawelski. Idźcie spać w gorących ramionach Nadziei a ranek z radością przywitajcie w zimnych ramionach trupa. Nie miejcie nad sobą zmiłowania, lecz każdy krok na waszej drodze znikąd donikąd traktujcie jakby miał być waszym ostatnim, wpierdol sromotny a bezbożny spuszczajcie przeszkodom początek mającym w marach waszych. Bierzcie co wziąć zdołacie, pamiętając, że lepiej jako ta ćma spalić się w latarni swych marzeń, niż gnić w marazmie i niedołęstwa życiowego zwiędłym laurem z uporem stroić skronie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.