1) Żyję. Niektórych to ucieszy, niektórych pewnie zasmuci. Ja sam traktuję to jako empiryczne potwierdzenie faktu pozbawione nacechowania emocjonalnego.
2) Sporo się dzieje ciekawych rzeczy u mnie, przez co spadł mi zapał (i ilość dostępnego czasu zarazem) do prowadzenia bloga. Rozwijam stare pasje, znajduję nowe zainteresowania i snuję plany dziesięcioletnie (no, snuję w ogólnych zarysach).
3) Przez ostatni czas przeczytałem trochę książek i komiksów, sporej części ich szczegółów już nie pamiętam. Trudno, będę improwizował. Jakieś nowe posty się powinny na dniach pojawiać. Żeby mi nie uciekło wynotuję na szybko, dopóki jeszcze pamiętam: Gaiman, Jünger, Newman, Mort, Majka; Moore & Bolland, Lapham & Caceres, V/A, Ito x3. Było coś jeszcze. Chyba. Nic to, przypomnę sobie to dobrze, nie - to trudno. Wypadałoby też napisać coś o Horror Masakrze #3 (leży już tyle czasu, że chyba przeczytam ponownie) i Krypcie #1. Albo nie, bojkot dopóki nie pojawi się spis treści i ponumerowane strony. #occupyhorrormasakra
4) Adnotacja na marginesie notesu do notowania różnych rzeczy - nowy numer Chimery jest bardzo spoko. Pierwszy numer Noise Magazine również był bardzo spoko. Trans/wizje #5 były mega-zajebiste. Dużo Wam to wszystko mówi, wiem. Niestety, jestem zbyt leniwy by pisać recenzje czasopism (chociaż jak zacząłem Trans/wizje, to i pewnie #5 i #1 też się tu pojawią. Kiedyś. Ale to pół dnia dobrej, nikomu nie potrzebnej [ci co kupili i tak kupili a ci co nie, być może i tak by nie] roboty).
5) Zbieram na nowego laptopa, wychodzi niedługo (ok, już wyszedł, ale alfa) Carmageddon: Reincarnation, poza tym programy do grafiki muszą mi hulać jak dzikie.
Carmageddon 1 był jedną z pierwszych gier komputerowych jakie widziałem w kolorze (no co, mój pierwszy komp miał czarno-biały monitor 14') a było to w sali komputerowej w szkole podstawowej do jakiej chodziłem. Na kółku informatycznym pani sprawdzała sobie jakieś rzeczy, a my graliśmy. Były tam jeszcze Duke Nukem 3D i Quake 1. C1 był jedną z pierwszych pozycji (dowolnych mediów, form i treści) które wpłynęły na moje poczucie estetyki i definicję dobrej zabawy. W część drugą grałem też w podstawówce, w gimnazjum i liceum (np. zamiast uczyć się do matury - po czym zdałem ją bez problemu i poszedłem na UJ na studia, które - całe szczęście, nikomu nie polecam tego doświadczenia - tzn. doświadczenia studiowania na UJ, nie studiowania jako takiego, studiowanie było spoko - mam już za sobą), robiąc sobie przerwy na strategie (Age of Empires 1,2 potem i 3, Starcraft, itd.) i RPG (czas, jaki spędziłem grzebiąc w Weidu i Infinity Explorerze - bezcenny. Tak samo bezcenny jak i doświadczenia wyniesione z błędu instalacji megamodyfikacji Baldur's Gate nad którą siedziałem ~12 godzin non-stop i której naprawienie przekraczało moje możliwości i umiejętności. A takich wykopyrtnięć się efektownych tego, co próbowałem zbudować imię było Legion).
To były czasy <dziadek Zdechlik uśmiechnął się do swoich wspomnień i zamulił zupełnie, wpatrzony niewidzącym wzrokiem w ścianę>.
6) Co ja miałem, co ja chciałem, co tam, co tam, zapomniałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.