Przeglądając internety natknąłem się dziś na kilka informacji o przesuniętych terminach wydania książek. Problem ten spotkał rozmaitych autorów, od duetu Robert Cichowlas/Łukasz Radecki po Witolda Jabłońskiego.
Czemu o tym wspomniałem? Pierwotnie najnowszy zbiór opowiadań (zawierający co prawda teksty powstałe na przestrzeni dekady) krakowskiego pisarza miał ukazać się w przyszłym tygodniu. Data premiery została jednak nagle przesunięta - na dzisiaj. Wydawnictwo FORMA zapewne samo nie mogło się doczekać.
Autor zdążył przyzwyczaić czytelników do wysokiego poziomu swojej twórczości - poziom został utrzymany. Kazimierz Kyrcz Jr to solidna firma. Omawiana książka jest zbiorem piętnastu opowiadań utrzymanych w stylistyce horroru miejskiego, tym razem jednak, w przeciwieństwie chociażby do Podwójnej pętli, horror szarego miasta został doprawiony zarówno elementami groteski jak i polany gęstym sosem czarnego humoru. Nie oznacza to, że wszystkie opowiadania są humorystyczne - czytelnik będzie miał też okazję poznać teksty (nomen omen) śmiertelnie poważne.
Autora inspiruje otaczający go świat, więc także miasto w którym żyje i tworzy - Kraków. Szare ulice Stołecznego Królewskiego, rozpoznawalne wieżowce (w tym jeden niedoszły wieżowiec jeszcze sprzed czasów, w których Kraków stał się zagłębiem outsourcingu/call center, nieformalny symbol miasta - Szkieletor), nowohuckie osiedla - to wszystko i więcej przewija się przez karty książki. Czasem jako ważny element fabuły, innym razem jako tło rozgrywających się wydarzeń, które mogłyby się wydarzyć wszędzie. Niematerialną (chociaż to kwestia dyskusyjna, w końcu trochę materii tam było) część krakowskiego klimatu oddaje jedno z opowiadań nawiązujące do znanej historii z wyłowioną z Wisły ludzką skórą. Bohaterowie wykreowani przez autora, oprócz pojawiających się tu i tam femme fatale, to albo postacie niezwykle ekscentryczne i
kierujące się własnymi wartościami; albo postacie, które myślały, że ich
życie potoczy się jakoś inaczej, niż się potoczyło, na skutek ich własnych decyzji lub czynników niezależnych (a czasem i czynników nie z tego świata); wreszcie postacie przygaszone przez szarą codzienność i
zmagające się z jej absurdami bądź przeciwnościami losu, radzące sobie z narastającą
frustracją przy zastosowaniu nietuzinkowych sposobów. W paru miejscach mamy też standardowy typ bohatera horroru: zwyczajnego gościa/babkę któremu/ej nagle przytrafia się coś Niezwykłego i Nieznanego (bez rozróżnienia na naturalne lub nadnaturalne lub niesprecyzowane źródło zmiany).
Podsumowując, Femme fatale to bardzo sprawnie napisany zbiór opowiadań. Mimo różnego czasu powstania, żadne z nich nie odstaje od reszty. Największym plusem książki jest to, że w ramach popularnej i lubianej konwencji autor wrzuca do niej tyle oryginalnych pomysłów, ile tylko może, czerpiąc z otaczającego (bliżej lub dalej) świata, odpowiednio wykrzywionego i przejaskrawionego, i z własnych doświadczeń, a nie z ogranych i odgrzewanych w nieskończoność klasycznych motywów. Jeśli ktoś spaceruje w miejskiej szarzyźnie z cynicznym uśmiechem na ustach, smakuje klimat odrapanych ścian i równie odrapanych myśli mijanych ludzi, powinien tę książkę przeczytać, nie zawiedzie się. Reszta czytelników, zwłaszcza ci od horrorów, również powinna poczuć się usatysfakcjonowana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.