Niepotrzebnie rozpocząłem czytanie zbiorów opowiadań Zajdla od zaprezentowanej na tym blogu pierwszego października książki pt. Wyższe racje. Dlaczego? Gdyż przez to w każdym kolejnym zbiorze opowiadań Zajdla, jaki czytam, pozostają 2-3 nieznane opowiadania, resztę już znam, mam wyrobioną opinię, nie czuję się już zaskoczony przez treść, mózg czuje się oszukany, niczym zmęczony nałogiem maniak seksualny szukający nowych doznań, ze starych nie mogący już zaczerpnąć pełnego oddechu Życia. Sam popełniłem zwalczany przez siebie u innych błąd - nie zaczyna się znajomości czyjejś twórczości od antologii/składanek the best of. Cóż. Chociaż wcześniej, dawno już temu czytałem Wyjście z cienia. Cudowna książka, mocno wpłynęła na mój, kształtujący się wówczas, światopogląd.
Po Racjach przeczytałem Ogon Diabła - znajdując tam z utworów mi nieznanych dwa nieznane wcześniej opowiadania (może i nie znałem ich tam więcej - ale teraz pamiętam głównie dwa) - jedno w rewelacyjny sposób, mało boleśnie i niezbyt bluźnierczo przedstawiające odnowienie (czy też naśladowanie) Biblii na przykładzie pewnego naukowca i jego projektu stworzenia idealnej społeczności. Opowiadanie tytułowe z tego zbiorku stawia tezę, że małe i większe przedmioty codziennego użytku, które nam znikają, znikają do innego świata, gdzie się poddawane badaniom. Odkrywca tego faktu zastawia pułapkę na tych nie z naszej rzeczywistości.
Natomiast ze zbioru opowiadań Dokąd jedzie ten tramwaj? zapamiętałem i zapadły mi w pamięć liczne opowiadanka na bardzo zajdlowskie ale i bolące mnie osobiście tematy - gdzie jest granica pomiędzy służeniem i ochroną a dyktaturą i tłamszeniem wolności, gdzie jest granica między byciem podmiotem a przedmiotem, stwórcą a uzależnionym (ba, ubezwłasnowolnionym) od tego, co się wykreuje, itp.
Zajdel się nie zestarzał, nic a nic. Typ proroka, ludzie będą się zabijać o jego książki za sto lat. Jeśli wtedy ktokolwiek będzie jeszcze umiał czytać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.