sobota, 12 maja 2012

Chodź zaklikaj mi kozła

Czyli krótka opowieść o różnych action-RPG zwanych też hack 'n' slash. Czasem człek poczciwy staje się smętny, siedzi w domu kilka tygodni i nie odchodzi od laptopa. Paradoksalnie dzieje się to jeszcze zanim wyszło Diablo III. Tak czy siak, grą z tegoż gatunku, która zjadła chore ilości mojego żywota ostatnimi czasy, jest Titan Quest. Gra uproszczona nawet jak na hns (teleport z każdego miejsca, tylko dwa rodzaje napojów, których kupcy mają nieskończoność, świat liniowy jak cholera i dużo mniejszy np, od takiego Sacreda, śmiesznie mało questów pobocznych, tylko trzy atrybuty (siła, zręczność, inteligencja), itp.), ale wyróżniająca się ładną grafiką (efekty śliczne, no i rag-doll), do tego pierdylionem przedmiotów do znalezienia. Fabuła to postmodernistyczny bełkot, zupełna zlewka z mitologii i historii starożytnej wzbogacona o setki uproszczeń, na dodatek dziurawa i niedopracowana, ale to najmniejszy problem - wiadomo że i tak fabuła jako taka to tylko pretekst do masowych rzezi. Ach, i jeszcze jedna rzecz - można wybrać dwie "klasy postaci" (czy tam "drogi", itp, zwał jak zwał, wiadomo o co chodzi), co stwarza ogromne możliwości przy projektowaniu swojej postaci.
Nie byłbym sobą, gdybym nie kombinował z modami. Grałem z dwoma (oczywiście nie jednocześnie, jeden wyklucza drugi) - Paths i Unterlord. Paths zmienia grę jako taką w małym stopniu, za to zmienia zupełnie wszystkie dostępne w grze "klasy postaci" (tytułowe "ścieżki"), na oryginalne i mało sztampowe oraz bardzo klimatyczne, równoważąc zdolności potężne i koszmarne wady (np. spróbujcie Lichem czy Kholrosem niskopoziomowymi iść na nieumarłych z marszu). Unterlord robi trochę coś innego - zmienia tylko jedną z dostępnych w grze "ścieżek rozwoju" (Rogue zmienia się na Occultist), za to utrudnia grę niemożebnie, dodając hordy przeciwników więcej, nowe zdolności dla bossów, itp.
O co zaś chodzi z kozłem w tytule notki? Bo satyry fajnie latają, trzepnięte dowolną obszarową umiejętnością Seera.
Powróciłem też chwilowo do stareńkiego Sacreda - niestety na smętnym laptopie moim średnio już chodzi (za nowy laptop, gra za stara), a szkoda wielka, bo pod względem obszaru gry Sacred nadal potrafi oszołomić.
Warto jeszcze wspomnieć o czymś tak poczciwym jak Unepic - gra amatorska przypominająca klasyczną platformówkę 2D, a będąca pełnoprawnym RPGiem, tyle, że parodystycznym. Główny bohater poszedł się odlać w czasie sesji RPG z kumplami, po czym przekonał się, że za drzwiami kibla rozpościera się ogromne zamczysko... Świetna, poczciwa gra, z jednej strony zupełny polew na gry RPG i ogólnie na grową popkulturę (aluzje do WoWa, Starcrafta, itd.), także na samych graczy, z drugiej strony złożony świat pozbawiony nadmiernych uproszczeń (np. chcesz mieć napój leczniczy? musisz upolować składniki i mieć pustą butelkę, no i znać przepis na niego. I dostać się do kotła na palenisku, by składniki tam ugotować).

2 komentarze:

  1. O Sacred, Sacred chodzi mi po głowie od n lat, kiedyś CDA dało pełną wersję. Ale coś w tym roku lipa z grami, zacząłem Stalkera, fajne, a pograłem kilka godzin i nie właczałem...powiedziałbym ze strachem, że wyrastam, ale jeśli mam czas na My Little Pony toto niemożliwe. Może wakacje okażą się czasem wdzięczniejszym.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.