Zbiór opowiadań Howarda umiejscowionych w ramach mitologii Cthulhu, lub pokrewnych zjawisk + wstęp samego Lovecrafta. Kilka z nich (oraz wstęp) już znałem, z "Płomienia Assurbanipala", czy jak się to dokładnie zwało, takie zeszytowe wydanie.
Pozostałe to w sumie Howard jak Howard. Silni mężczyźni, wielkie namiętności, wierność rasie i plemiennym bogom, mieszanie ras jako oznaka degeneracji. Cóż, w takich a nie innych to powstawało czasach. Heroizm wojowników, heroizm szalonych poetów. Przypominanie sobie poprzednich wcieleń. Nie straszy, a jedno opowiadanie hmm kryminalne z kultem Cthulhu w tle i jego zagadka są oczywiste dla czytelnika po paru akapitach. Trafiają się koszmarne uogólnienia - Jazydzi, Szintoizm i Starsi Bogowie sprowadzeni do jednego, wspólnego mianownika - satanizmu. Cóż. Hmm, jak już wspominałem, czasy były takie, a nie inne.
Mimo ogólnej czytadłowatości, czyta się przyjemnie. Duch Lovecrafta został zachowany. I dobrze poniekąd, że komuś się chciało tyle tego zebrać w jednym miejscu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.