piątek, 16 sierpnia 2013

"Schizophreniac" 1 i 2

Kategoria, w której opisuję filmy (hm, nie było tego tu zbyt dużo) nosi nazwę "Kultura i sztuka i dewiacje: Ruchome Obrazki".
Tym razem w sumie zostały z tego tylko dewiacje.
Po kolei:
1) "Schizophreniac:The Whore Mangler", reż. Ron Atkins, wyk. John Giancaspro, 1997.
Co rzuca się w oczy na pierwszy rzut oka - niski budżet - film jest tak nagrany, że jak na współczesne standardy, to jest gorzej niż biednie (ale i tak o niebo lepiej od takiej sraczki jak np. "August Underground"), ba, kamerką w smartfonie przy odrobinie pracy można by było nakręcić film lepszej jakości.
Co się rzuca w oczy na drugi rzut gałką oczną - film jest chory i - na pierwszy rzut - bezsensowny. Ot, główny bohater to chodzący zbiór najróżniejszych zboczeń (np. ekshibicjonizm, nekrofilia, samookaleczenia), narkoman, gwałciciel, brutalny morderca. Oprócz serii mordów mamy więc trochę bardzo wątpliwej jakości soft porno.
Więc czemu uważam to "dzieło" za jeden z najlepszych niskobudżetowych, undergroundowych gore/gorno/horrorów jakie w życiu widziałem?
Bo film ten w sposób absolutnie genialny pokazuje postępujący rozpad osobowości głównego bohatera, przeprowadza wycieczkę na przełaj przez jego psychikę, robi wiwisekcję wszelkich jego brudów. Niespełniony scenarzysta, Harry Russo, któremu się nie układa w życiu dostaje pewnego dnia gumową lalkę. A że zaczął ćpać, to kwestią czasu było, gdy zaczął słyszeć głos tejże lalki, namawiający go, by zabijał ludzi.
Harry początkowo się broni, traci kontakt z rzeczywistością, miota się, próbuje się uwolnić od wpływu lalki, ale spirala bezsensownej, okrutnej przemocy nakręca się coraz bardziej i główny bohater nie jest w stanie się uwolnić od swoich demonów, wspomaganych co chwila ciężkimi dragami. Film jest poprzetykany dziwacznymi, psychodelicznymi scenami rodem z wizji cierpiącego Harrego, sama akcja pod koniec filmu rozpada się, tak samo jak główny bohater, który przegrał swoją walkę. Oszczędność środków podyktowana niskim budżetem w tym momencie jest wielkim plusem filmu, bo historia Harrego jest tak brudna, jak tylko można ją było pokazać, przy tym szorstka i bardzo szczera w swoim obłędzie. Fenomenalna jest scena, gdy główny bohater nagle się budzi i ma wrażenie, że cała jego dotychczasowa historia skąpana we krwi i spermie to był tylko sen. Wygląda przez okno, i widzi scenę rodem z kreskówek - namalowany płotek, uśmiechnięte słoneczko, uśmiechnięta krówka. Gość zaczyna z tym kreskówkowym słońcem rozmawiać, jakby było to najzwyklejszą czynnością na świecie. Miazga. Właśnie, jak już o głównym bohaterze mowa, to na oklaski na stojąco zasługuje aktorstwo odtwórcy jego roli - ten gość nie musiał odgrywać roli psychopatycznego mordercy, on zachowywał się jak psychopatyczny morderca.
Trochę niepotrzebnie film ten jest ma wątki humorystyczne, ale może i to dobrze, bo jest aż tak ciężki, jakim mógłby być, bez topornych komentarzy głównego bohatera.
2) "Necromaniac: Schizophreniac 2", reż. Ron Atkins, wyk. John Giancaspro, 2003.
To samo co w części pierwszej - czyli mocniej, bardziej, dosadniej. Już początkowa scena (biuściasta babka pod prysznicem, oczywiście nie może się po prostu myć, if you know what I mean, potem przychodzi Harry ubrany w damskie fatałaszki, zabija ją i gwałci) jasno pokazuje, z czym będziemy mieć do czynienia. Tym razem jednak znacznie większy nacisk położono na fabułę filmu. To już nie jest szalony rajd bez trzymanki po czynach okrutnego szaleńca. Widz poznaje historię życia Harry'ego (molestowała go matka), widzi go bardziej ludzkiego, a jednak tak samo przerażającego jak w części pierwszej. Największe wrażenie robi scena... z Jezusem. Główny bohater podróżuje samochodem gdzieś przez pustynię niedaleko Las Vegas, gdy kończy mu się benzyna. Wychodzi z pojazdu i - jak to ma w zwyczaju - bluźni i przeklina wniebogłosy, uwłaczając wszystkiemu co żyje lub i nie, ludziom, Bogu, światu. Nagle przychodzi do niego Jezus (w tej roli - słabej, przyznajmy to szczerze - sam reżyser) i nakazuje mu zawrócić z drogi grzechu. Harry wygarnia mu dosadnie, gdzie był, gdy jego (Harry'ego) życie się rozpadało, gdy matka gwałciła go analnie szyjką od butelki, itd. Rozmowa kończy się w ten sposób, że Chrystus bije kijem Russo i odchodzi. Przejmująca scena.
Także ofiary Harry'ego nie są już aż tak anonimowe, jak w części pierwszej. Poznajemy dwie autostopowiczki, które mają to nieszczęście, że trafiają na głównego bohatera. Sceny tortur i wyjadania mózgu łyżeczką nie wyglądają wiarygodnie, ale są całkiem poczciwie obrzydliwe.
Najlepsza jednak jest końcówka. Ekipy Atkinsa nie było stać na wynajęcie statystów, więc film kończy się sceną, jak Harry, bluźniąc na głos, zachowując się agresywnie, rzucając kamieniami, itd., po prostu sobie idzie półnagi z gumową lalką pod pachą jakąś ulicą w Vegas, tuż obok przechodniów, których - sądząc po ich minach - nikt nie uprzedził, że nie mają do czynienia z prawdziwym świrem, tylko z filmem. Być może wyszło to przez przypadek, ale pokazało pewną prawidłowość - tłum boi się jednego, agresywnego świra, nikt mu nic nie zrobił, nikt nie zareagował. To dopiero jest przejmujące.

Ron Atkins ma na swoim koncie więcej filmów, o podobnej estetyce - m.in. "Mutilation Mile", "Death Rattle LSD", "Eat The Rich" czy "The Sins of Government" - horror o iluminatach i Reptilionach. Postać Harry'ego Russo pojawia się też w innym jego filmie, "The Cuckoo Clocks of Hell". Nie wiem, czy filmy te dostępne są w Polsce w formie namacalnej. Można je ściągnąć z torrentów, niestety nie wszystkie a i większość tych torrentów jest martwa. Oprócz tego istnieje wiele wersji poszczególnych filmów Rona.
Oficjalna strona reżysera - tutej.

2 komentarze:

  1. "po prostu sobie idzie półnagi z gumową lalką pod pachą jakąś ulicą w Vegas, tuż obok przechodniów, których - sądząc po ich minach - nikt nie uprzedził, że nie mają do czynienia z prawdziwym świrem, tylko z filmem. B" A co go filmowalo? XD Komar-dron z ukrytą kamerką, któregho przechodnie nie widzieli? XD

    OdpowiedzUsuń
  2. stary, to USA, pewnie myśleli, że po prostu ktoś idzie za świrem i tak po prostu go filmuje

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.