Kosztowała mnie ta książka aż 9,99zł.
I w sumie nie do końca było warto.
Antologia o potworach. Ale takich potworach niemetaforycznych, nie siedzących na dnie ludzkiej podświadomości. Wydana w Prywiślańskim Kraju przez "Fabrykę Słów".
Cena wydawnictwa to 34,90zł. W życiu bym tyle za to nie dał.
Ze zgromadzonych tam 13 opowiadań tylko kilka daje radę. Są to:
Tam w dole Ramsey'a Campbella - fenomenalnie oddany klaustrofobiczny nastrój opustoszałego biurowca; sam przedstawiony potwór dość kuriozalny, za to w czasie snucia akcji malowniczo go autor rozsmarował windą.
Pajęczy pocałunek Christophera Fowlera - sam pomysł karmicznej policji (i motyw z duszami insektów zamieszkujących ludzi wyciągnięty bardzo przewrotnie z buddyzmu) zasługuje na uznanie. Samo opowiadanie jednak zdecydowanie za krótkie. I faktycznie, szkoda, że nie było o tym serialu (bo autor miał taki pomysł).
Meduza Thomasa Ligottiego - trzeba przedstawiać tego autora? Wątpię. Meduza to historia duszna, przyciężka, paranoiczna. Jak i sam autor. Czuć tam i jego własne poglądy (napisał m.in. The Conspiracy Against The Human Race), i trochę Ciorana, i ogólnie jest bardzo depresyjnie i wisielczo. Najlepsze opowiadanie w antologii, specjalnie dla niego zresztą tę książkę kupiłem. W tomie 2 zaś jest Król trupiogłowy Clive'a Barkera, ale to jednak za mała motywacja, bym tom 2 miał zakupić.
Przy okazji - Wydawnictwo Okultura wstępnie zapowiedziało wydanie zbioru opowiadań Ligottiego Teatro Grottesco.
Grubas Jay'a Lake'a - opowieść o Wielkiej Stopie. Wątek New Age i "zielony". Świetna kreacja świata przedstawionego i bohaterów.
Chudzielcy Briana Lumley'a - dowód na to, że pomysły zaczerpnięte z obserwowanej na co dzień rzeczywistości to jedne z najlepszych pomysłów, na bazie których można popełnić jakiś tekst. Wśród starych kamienic Londynu ukrywa się pradawna rasa, zazdrośnie strzegąca swoich sekretów. O jej istnieniu dowiaduje się jednak pewien pijaczek.
Reszta opowiadań, nawet jeśli są rewelacyjne pod względem czysto literackim (Kawiarnia "Wieczność": Wiosenny deszcz Nancy Holder) to z odczuć czysto subiektywnych po prostu nie przemówiły do mnie. Są o wszystkim i o niczym, za bardzo lub za mało wydumane; być może była to wina tłumaczki, bo większość tekstów odczuwało się niczym rozgotowane kluchy - może pożywne, może i sycące w dużych ilościach, ale jednak jednolita papka.
Zamieszczony w antologii klasyk Howarda (Koszmar ze wzgórza) rozczulił mnie ilością przewijającego się przez te parę kartek spuszczania się autora nad cudowną, heroiczną rasą anglosaskich self-made manów. Pewne rzeczy zestarzały się (niestety) zbyt mocno, by wyciągać je z muzeów.
Jak znajdziecie omawiają książkę gdzieś w bibliotece, to polecam, bo czemu nie. Ale w każdym innym wypadku - odradzam. Chyba, że ktoś jest fanem któregoś z zamieszczonych tu autorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.