niedziela, 11 września 2011

Isaac Asimov "Fundacja"

Kolejny kult i klasyka, którą poznaję z opóźnieniem. Pierwszy tom cyklu, który się rozrósł, i gdzie chyba jeśli dobrze kojarzę pisali też inni autorzy niż autor pierwowzoru. Cykl nadal wznawiany, nowe wydania w twardych okładkach widziałem chociażby 3-4 dni temu w Empiku.Istnieje sobie Imperium Galaktyczne, ze stolicą na planecie przypominającej Coruscant z uniwersum Star Wars. I jest sobie pewien naukowiec, który przepowiedział, że szlag trafi Imperium (trwające już tysiąclecia) za jakieś 500 lat, a potem nadejdzie okres po upadku Cesarstwa Rzymskiego, tyle, że w warunkach kosmicznych. Rzecz jasna Imperium nie lubi tego uczonego, przez co on sam, i - bagatela - setki tysięcy jego współpracowników zostają przesiedleni na odległą planetę, leżącą na zupełnym zadupiu, i pozbawioną zarówno znaczenia, jak i nawet zasobów naturalnych. Powstaje tam Fundacja, która ma zebrać wiedzę wszechświata i wydać encyklopedię, dzięki dostępności do wiedzy, mroczne wieki po upadku Imperium będzie łatwiej przetrwać.
Oczywiście, wszystko się komplikuje. Okazuje się, że encyklopedia nie jest głównym celem istnienia Fundacji, Imperium się rozpada szybciej niż się wydaje, Fundacja musi balansować w celu przetrwania przed sąsiadami z okolicznych planet, które uniezależniają się od Imperium, sama jest nękana problemami wewnętrznymi. Eksportuje część posiadanych technologii na planety sąsiednie, tworząc tam przedziwną pseudo-religię, i w rezultacie podporządkowując sobie tamte światy, zmaga się z kryzysami, próbuje przetrwać i wykonać swoją misję.
Książkę czyta się wspaniale, wizja świata jest rewelacyjna (de facto post-apoc/upadek społeczny w skali kosmicznej + pokazane związki pomiędzy mitami a przeszłością zaawansowaną technicznie). Czas akcji jest za to na tyle długi, że w kolejnych częściach książki bohaterowie poprzednich części to postacie historyczne, nie przeszkadza to jednak czytelnikowi. Pokazano dzięki temu długofalowe konsekwencje czynów bohaterów, następstwa różnych idei oraz powolne ewolucję i dewolucję różnych aspektów życia społeczeństwa. Ach, no i ta psychohistoria. Tak czy siak, trzeba będzie się dobrać do kolejnych części cyklu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.