piątek, 10 lutego 2012

Bohdan Petecki "Strefy Zerowe"

Książka, po przeczytaniu której, zacząłem się intensywnie zastanawiać, czy przypadkiem Sapkowski nie jest fanem Peteckiego. Ale może to tylko zbieg okoliczności.
Tak czy siak, jest to nieco szorstkie technicznie ale przykuwające uwagę czytelnika dziełko s-f opowiadające o przygodach Thaala, funkcjonariusza specjalnej, doborowej jednostki wojskowej, przygotowanej do obrony pogrążonej w mdłym hedonizmie i jeszcze bardziej mdłym humanitaryzmie ludzkości. Członkowie Korpusu bardziej przypominają maszyny, niż ludzi. Nie chorują, są grupą mającą pełną zgodność immunologiczną, nie posiadają uczuć jako takich ("podłączeni" są pod psychotron, coś w stylu zbiorowej jaźni, która umożliwia pełne skupienie się na wykonywanym zadaniu), ich ciała pełne są elektronicznych usprawnień, dysponują wyposażeniem nieosiągalnym dla wszelkich innych formacji. Do tego stopnia są osobną "kastą" w ramach społeczeństwa, że sami określają zwykłych ludzi mianem "ludzików".
Rzecz jasna zwykli ludzie, pogrążeni w codziennym, błogim marazmie, traktują ludzi Korpusu w najlepszym razie z rezerwą, w najgorszym zaś z otwartą niechęcią lub wręcz wrogością.
Tymczasem po prostu nie ma zagrożeń, do jakich Korpus był pierwotnie przeznaczony, więc na co dzień jego funkcjonariusze po prostu robią za antyterrorystów. Jednak pewnego dnia Thaal zostaje wybrany, wraz z dwoma innymi sobie podobnymi, do zadania do jakiego był przygotowywany od zawsze. Wiele lat wcześniej na Ziemi odebrano sygnał z odległego świata, wysłano tam załogową misję, jednak kontakt się urwał, a los wysłanego statku i jego załogi pozostał nieznany. W tajemnicy przed opinią publiczną wysłano kolejną misję, dwa statki, które również zaginęły.
Na spotkanie nieznanego wysłano więc trzecią misję, pod kierunkiem Thaala. Wyprawa ta zmieni się jednak w niemalże metafizyczną podróż w głąb siebie, która członkom korpusu pozwoli odkryć swoje człowieczeństwo. Tajemnicza cywilizacja bowiem dysponuje specyficznymi urządzeniami, które oddziałują na emocje i uczucia ludzi, tworząc projekcje i wizje tego, co zostaje wydobyte z głębin psychiki. Zwykli ludzie szaleją, członkowie Korpusu poznają zaś to, czego ich mechanicznie i chemicznie pozbawiono. Oprócz tego, te obce urządzenia blokują jakąkolwiek łączność. Generują, czy też może są tytułowymi "strefami zerowymi".
Mamy więc polski pierwowzór niektórych pomysłów kojarzących się z filmem "Sphere"czy, pod względem klimatu nieco z "Event Horizon". No i jak na dłoni widać podobieństwa członka Korpusu z Wiedźminem. Ba, jeden z bohaterów nazywa się Riva. Podobnie jak Geralt, który ostatecznie chciał wręcz porzucić wiedźmiński stan, Thaal zaczyna się zastanawiać, ba, sam przerobił swój psychotron by zachować pamięć o uczuciach do dawnej ukochanej. Jeden i drugi na końcu poznaje i oswaja się ze swoim człowieczeństwem, którego się wypierał. Jeśli nawet Sapkowski zainspirował się pomysłem Peteckiego, to jednak nie można mu mieć tego za złe, bo szukanie człowieczeństwa i akceptacja dla samego siebie to tematy nieśmiertelne.
Książkę można znaleźć i przeczytać np. tutaj, jeśli ktoś lubi wyorbitowywać pojęcia.

2 komentarze:

Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.