niedziela, 1 grudnia 2013

Max Stirner "Jedyny i jego własność"

Stirner to był bardzo poczciwy gość.
Właściwie nazywał się Johann Kaspar Schmidt. Wywarł wielki wpływ na anarchoindywidualizm, a także na post-anarchizm, tzw. anarchizm post-lewicowy (post-left anarchism), post-strukturalizm i postmodernizm; na nihilizm, amoralizm i egzystencjalizm; na myślicieli i autorów takich jak Ernst Jünger, Renzo Novatore, Robert Anton Wilson, Gustaw Landauer, Hakim Bey, Wolfi Landstreicher (aka Feral Faun), Raoul Vaneigem, Rudolf Steiner, Jurgen Habermas, Oscar Wilde, Emma Goldman, Giles Deleuze. Jego wpływ na Nietzschego jest przedmiotem dyskusji. Podłożył także filozoficzne podwaliny pod pierwszy na świecie periodyk skierowany do homoseksualistów, „Der Eigene” (1896-1931), wydawcą był stirnerysta i gej Adolf Brand; wpływ na feminizm też wywarł – Emmę Goldman; oraz zwolenników wolnej miłości i poliamorii – np. na Emile Armand.
Mało pisał, zasłynął książką „Jedyny i jego własność”. Wpływy Hegla oczywiste, zresztą uczęszczał na jego wykłady, potem obracał się w środowisku młodoheglistów (grupa „Die Freien”; należeli tam też m.in. Bruno Bauer czy Fryderyk Engels, który uważał – przez pewien czas - Stirnera za swojego dobrego przyjaciela; Engels jest też autorem szkicu przedstawiającego Stirnera); niektórzy uznają jednak „Jedynego” za parodię i kpinę z Hegla. Tak czy siak, to co z Heglem zrobił w tej książce Stirner to z pewnością bardzo twórcza (re)interpretacja.
Dwukrotnie żonaty, pakował się w nieszczęśliwe związki (pierwsza żona zmarła przy porodzie, z drugą się rozstał); utrzymywał się z różnych prac, w późniejszym okresie życia często zmieniał miejsce zamieszkania, uciekając przed wierzycielami, nie zajmował się bieżącą polityką, zignorował zupełnie rozpoczynającą się Wiosnę Ludów; zmarł po reakcji alergicznej na ukąszenie owada.
Karol Marx napisał polemikę (tzn. zjechał Stirnera równo) do „Jedynego”, w swojej „Ideologii niemieckiej”; rozdział tej książki zatytułowany „Święty Max” miał - jak internety głoszą - więcej stron, niż razem wzięte wszystko co Stirner napisał.
Stirner miał zaplanować, założyć i sfinansować (z pomocą drugiej żony)... mleczarnię, którą chciał prowadzić na zasadach spółdzielni razem z kilkoma innymi młodoheglistami. Projekt miał upaść z dwóch powodów – rolnicy nie chcieli sprzedawać mleka grupie dobrze ubranych, miastowych intelektualistów, a sam sklep był tak elegancko udekorowany, że potencjalni klienci myśleli, że cokolwiek tam sprzedają, to nie na ich kieszeń.
A o czym jest jego najsłynniejsze (i w sumie - nomen omen - jedyne dzieło)? Co takiego nasz młodoheglista naskrobał, że stał się (już po śmierci) inspiracją dla kolejnych pokoleń?
Naplótł mnóstwo niespójnych głupot, ale dokonał czegoś fantastycznego, cudownego, fenomenalnego - zanegował wszystko oprócz samego siebie. Nikt wcześniej z takim rozmachem i taką siłą nie uderzył w świat uwarunkowań i kontekstów. On to nazwał co prawda inaczej, żonglował odwołaniami do heglizmu, do toczących się ówcześnie polemik - strony "Jedynego" zaludniają duchy i upiory (np. "wolność", "państwo", "naród", "interesy klasowe", "wolny rynek", "Bóg", "rozum") - tak czy owak po odrzuceniu tych wszystkich uwarunkowań, egzorcyzmowaniu upiorów, osiągnięciu odpowiedniego etapu dojrzałości, po zdaniu sobie sprawy, że otaczają nas tylko konstrukty i pojęcia, po ich zanegowaniu - wszystkich instytucji (w szerokim rozumieniu nowego instytucjonalizmu) i relacji społecznych człowiek pozostaje sam z sobą - świadomy samego siebie - stajemy się "Jedynymi", rozporządzającymi naszymi "swojościami".
Ci, którzy posiadają samych siebie, w celu realizowania doraźnych potrzeb i zachcianek łączą się w nietrwałe Związki Egoistów, które rozwiązują się po zrealizowaniu celów członków. Zauważyć należy, że ci egoiści nie mają wspólnych celów jako takich, cokolwiek wspólnego nie byłoby już ich samych - współpracują ze sobą z powodów utylitarnych, dążąc przy tym do swoich własnych celów jednostkowych - nawet jeśli któryś z nich można by obiektywnie nazwać wspólnym dla nich wszystkich.
Teorie Stirnera, fascynujące w swojej bezkompromisowej (książka dlatego nie została ocenzurowana, że cenzorzy doszli do wniosku, że to taki odlot, że nikt się tym nie zainspiruje) negacji kultury, cywilizacji, państwa, kościoła, społeczeństwa, władzy mają wiele luk. Autor nie zastanowił się, skąd się biorą te wszystkie "duchy" i "upiory" i czy przypadkiem jego teoria nie jest jednym z nich, nie zastanowił się też nad tym, czy Związek Egoistów może przypadkiem "zdegenerować się" do nowego społeczeństwa.
Mimo tego należy mu się szacunek - my wszyscy z niego, przetarł nam szlak wiodący w Twórczą Pustkę (nawet jeśli nie o to mu chodziło), dokąd zmierzamy kierując się Radosnym Nihilizmem (nawet jeśli on tak nie uważał).

2 komentarze:

  1. Myślałem, że już to dawno przeczytałeś :o

    Ja planuję od jakichś trzech lat, ale na razie wciąż nie pora na to.

    "zanegował wszystko oprócz samego siebie."
    Jak się wczytać w historię filozofii, wcale nie jest to takie oryginalne podejście, choć autorzy dochodzili do różnych wniosków...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo dawno to przeczytałem, ale musiałem sobie odświeżyć; zresztą czasem warto wrócić do tego, co czytało się kiedyś, bo można nowe rzeczy po latach wychwycić.

    Poniekąd masz rację, ale w nowożytności Stirner był chyba pierwszy; albo przynajmniej jeden z pierwszych.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.