niedziela, 29 grudnia 2013

Odpryski XXVI

1) Spotkałem wczoraj w lesie sympatyczną starowinkę, która zbierała kamienie. Widząc moje zdziwione spojrzenie odrzekła spokojnie, iż zbiera tylko te kamienie, które śpiewają najładniej.
Ot, magia świętokrzyskich lasów.


2) Cóż robiłem w lesie? Odczuwałem obecność sfery sacrum, lub czegoś do niej zbliżonego. Zdecydowanie dobrze czuję się w lesie. Otoczony życiem, otoczony echami żywiołów. Zerwaliśmy jako gatunek kontakt z naturą, odgrodziliśmy się betonem, stalą, plastikiem i bezprzewodowym internetem od kosmicznych cykli czasu, od źródeł wartości i wewnętrznej równowagi. Przez co czasem próba dotarcia z powrotem do natury przeradza się w atawizm równie zabawny (i w gruncie rzeczy w niewiele mniej szkodliwy) jak chrześcijaństwo. Sfera sacrum jest pojmowana subiektywnie, ewoluuje też razem z człowiekiem. Tylko pory roku następują po sobie stale tak samo.
Rozmyślałem tam też, radując się promieniami długiego słońca przebijającymi się przez chmury i mile dla oka kontrastującymi z cieniami pni drzew i gałęzi, odmalowanymi na kępach trawy wyrastającej z omszałego podłoża, nad aktem apostazji. W sumie taki akt jest jednak bezsensowny. Z Kościoła Katolickiego nie da się formalnie wypisać, bo akt apostazji nie jest anty-chrztem. Nie ma anty-chrztu. Apostata, zdaniem KK, jeśli zdanie tego molocha kogokolwiek obchodzi, nadal jest katolikiem, tylko ekskomunikowanym.
Spośród wszystkich radości Życia, Kościół odebrał swoim byłym (i/lub nie poczuwającym się dłużej do bycia nimi) członkom nawet możliwości uwolnienia się od siebie.
Rozmyślania w sam raz na Boże Narodzenie i na kilka dni po.

3) Sylwester i Nowy Rok to w sumie daty czysto umowne. Jak dla mnie, nie tyle symbolizują odnowienie i następstwo cykli, co raczej po prostu upływający czas i jego nieuchronność. Nie składam więc życzeń Wam, drodzy czytelnicy, akurat z tych okazji. Po prostu skorzystajcie mądrze z dorobku hedonizmu (jako filozofii), do tego wyszydzając tabu i sięgając wzrokiem gdzieś hen, poza linię graniczną nihilizmu, tam gdzie jest świeże powietrze i czekają nowe wartości. No, pozdrawiam.

11 komentarzy:

  1. "Tylko pory roku następują po sobie stale tak samo." :Oj, też nie XD

    Dziwne przemyślenia, jak na tak oczytanego człowieka (i ekstradsa, tym bardziej). Chrzest wprowadza w chrześcijaństwo, nie w sam Kościół katolicki. Jak protestanci chrzczą, to nam katolików nie przybywa, chociaż sam chrzest jest ważny (no dobrze, jest mniejsza teoria, że ochrzczone przez p. niemowlę można niby wliczyć do KK, bo nie przeczy jeszcze żadnym dogmatom, ale w tej kwestii to i tak nie ma znaczenia) Jakiś katolik może przejść np. na kalwinizm i złożyć sobie akt apostazji, chociażby codziennie siedział z Biblią i się modlił. Na tej samej zasadzie Kościół ekskomunikuje z siebie - więzi są do przerwania. No i apostazja to przecięcie formalne, dla ludzi - przecież by w nią wpaść, wystarczy świadomie zaprzeczyć konkretnym dogmatom i się tego trzymać, choćby w myśli. Można przy tym nadal wierzyć w Pana Boga i w Pana Jezusa jako Pomazańca. Co z tego, jak się przeczy katolickim dogmatom i jest się poza Kościołem. Znów kalwinizm czy cokolwiek innego jako przykład.
    Sam chrzest jest jednorazowy i niezmywalny, ale człowiek ma nadal wolny wybór. Przykładów dosyć, łącznie z autorem notki. Można więc przestać być chrześcijaninem odrzucając rdzeń chrześcijaństwa. Ma się ważny chrzest, ale odeszło się i poszło w kolejne grzechy...taka osoba w grono chrześcijan już zaliczana nie jest.
    A człowiek będzie sądzony z całego życia, tym bardziej, jeśli chrzest przyjął na samym początku. Chrzest to wielka łaska i wielki sakrament, ale gdyby wystarczał, pozostałe nie byłyby potrzebne.
    Twój problem obecny leży nie w posiadaniu sakramentu, ale w jego braku - w braku Sakramentu Spowiedzi.
    Można się zatem uwolnić od Kościoła, dzisiaj jest to łatwiejsze niż w wielu innych czasach (ale i łatwo bywało wcześniej, wystarczy spojrzeć na północną Afrykę dziś). Ważniejsza jest jednak kwestia prawdziwej wolności - wolności od grzechu, bo jak coś niszczy Życie - to grzech, obojętnie iloma konstrukcjami intelektualnymi zechce się to przykryć...

    Siegfried, der einzig Leser

    OdpowiedzUsuń
  2. Tl;dr; jak Wy to widzicie to mało mnie interesuje. Mnie boli że nie ma jasnej drogi "prawno-administracyjnej". A chrzest niemowląt to bzdura. Urabianie od samego początku młodego człowieka w jakiś kosmicznych absurdach. Jak już, to powinien być to chrzest świadomych swojego wyboru dorosłych.

    OdpowiedzUsuń
  3. To dość niegrzeczne ;_; Przecież napisałem tylko jeden rozległy akapit. Gadałem z niejednym wolnomyślicielem i było dużo grzeczniej. Poza tym są odniosłeś się do kawałka rzeczywistości...jak nie ma znaczenia to czemu boli brak drogi (co jest bzdurą, droga akurat jest, formalna i nieformalna).
    Absurdem jest grzech, urabiać do wolnego życia i racjonalności to można akurat bez chrztu, tak się robiło i robi. Są też ludzie chrzczeni za dziecka i nie urabiani później.
    Dorośli karmią dziecko i odziewają, nie czekają z tym, aż dorośnie i samo wybierze. Z chrztem mogą zrobić tak samo. Powinności między ludźmi to też pewna ciągłość, a nie tylko megaindywidualizm jak w anarchistycznych mrzonkach różnego typu. Jeden dźwiga drugiego.
    Nie za długo? Jeżeli tak, to przepraszam ;_;

    OdpowiedzUsuń
  4. Więc da się niby jakoś anulować własny chrzest innym sposobem niż niszcząc parafialną kancelarię? :P
    A czegoś takiego jak "grzech" nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  5. jak wspominalem juz to w Loży, apostazja sama nie wiele daje (zreszta sam zauwazyles to celnie i tu XD). Ja jestem zwolennikiem zerwania materialnego z dana religią i wierzenia sobie w co sie chce (w sumie skoro odrzucasz np KKK mozna oczekiwać, iż jego zapiski cię nie dotyczą. ot jakbyś przeniósł się do innego kraju po złamaniu prawa w swoim wlasnym XD lub jak Polanski, złamanie prawa za granicą i tulaczka po krajach posiadajachych taki system prawny zeby nie mozna było mu nic zrobic XD). Anulowanie chrztu z tego co wiem jest niemożliwe, nawet przy apostazji jak sobie zazyczysz odesłania wszystkich oryginalów swojego jestestwa w tej organizacji to nie odeślą ci kopii (które to muszą sporządzac dla celow bezpieczeństwa XD) bida z nyndzą, lepiej isc do lasu czcić dęby i nie przejmować się tym co KK sobie mamrocze XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie anuluje się chrztu, ale apostazja nie dotyczy anulacji tylko wystąpienia z KK (więc dotyczy też katolików, którzy przechodzą na protestantyzm, choćby najsurowszy, pisałem wyżej). Nawet po dokonaniu apostazji w księgach parafialnych będziesz - ale nie widzę problemu. Co to za legistyczne myślenie, którego nie wyznajesz w innych przypadkach? Rzesza Polaków z Kresów straciła swoje dokumentacje parafialne podczas drugowojennej zawieruchy, ale byli katolikami całe życie. jeśli odeszli - to nie. Prowadzenie ksiąg parafialnych i dokładnej dokumentacji to w ogóle mniej historii KK niż więcej - w Polszy śmielej od XVI w., na dobre od XVII, z czego wiele i tak już zniszczono. Ale przecież odnotowany fakt chrztu nie czyni katolikiem na całe życie.
    Takoz ze wszelkimi innymi instytucjami: jak się obrazisz na Polskę i wyjedziesz, i nawet zniszczysz obywatelstwo (mój kolega, co wybrał USA tak musiał - tam się nie cyckają) -to przecież urzedy polskie nie spalą Twoich metryk w ramach damnatio memoriae. To że byłeś np. w szkole było faktem i czemu mają wymazywać. A nawet jak wymażą - to przecież fakt, że byłeś i tak był rzeczywistym. Jak nauka alfabetu - nawet jak zmienisz zdanie, nie anuluje to nauki. Nawet jak zapomnisz - i tak było faktem, że znałeś.
    Stąd apostazja nie służy jakiemuś zatarciu katolicyzmu - służy wystąpieniu z Kościoła (formalnego, bo przecież nawet nie jest konieczna jako taka).
    kaprahyrcu: 'nawet przy apostazji jak sobie zazyczysz odesłania wszystkich oryginalów swojego jestestwa w tej organizacji to nie odeślą ci kopii (które to muszą sporządzac dla celow bezpieczeństwa XD" - ale to logiczne, jak ze szkołą, urzędem czy nawet...fejsem. FB trzyma wszystkie dane i to przyjmujesz z pokorą, ale 2000letnia instytucja miałaby Ci oddawać wszystko na każdą Twoją fochę. I w ogóle skąd wiesz co zrobisz w przyszłości? Zmieniacie zdanie z tą wiarą, jak w kalejdoskopie. Dajmy KK dałby Ci wszystko, Ty byś spalił, za 10 lat znów Ci się odwidzi i jeszcze byś miał pretensje, że dali do spalenia :) Żadna poważna instytucja tak nie zrobi, wliczając świeckie i wolnomyślicielskie. Byłby po prostu archiwistyczny bajzel.
    Oczywiście zdarza się palenie dokumentów, zniszczenia. No to nie unieważni chrztu tak samo jak spalenie świadectwa nie spowoduje, że doświadczenie szkoły cudownie wyparuje z głowy.
    Nie rozumiem też o co chodzi z tym "anulowaniem" chrztu. Jak wspomniano wyżej - to nie wystarczy do bycia katolikiem, jak się odchodzi z n powodów (chociaż dogmatycznych);. Inaczej jakikolwiek rozłam w chrześcijaństwie byłby niemożliwy. Jeśli zaś nie wierzysz w chrzest, jako sakrament - to o co chodzi, że ksiądz "polał wodą"? No to akurat widoczny fakt, niezależnie od późniejszej wiary. Czemu ksiądz, rodzice i chrzestni mają kłamać, że tego nie było...czemu przeszłość ma być naginana do teraźniejszości.
    Ergo zwykłe czepialstwo, q.e.d.
    "i nie przejmować się tym co KK sobie mamrocze XD" jak tak czytam wpisy Twoje, K. i Ł. to mam wrażenie wręcz przeciwne - to raczej Wy cały czas szukacie Kościoła. To zresztą szersze zjawisko, zaobserwowałem je u wolnomyślicieli dość dawno. Czasem aż wstyd, ja serio czasem se myślę o niebieskich migdałach albo pójdę do lasu to myślę, że drzewo ładne i gołąb dostojny, a oni religijne rozkminy na każdym kroku XD

    OdpowiedzUsuń
  7. tl;dr; w sumie da się zmazać chrzest, np. http://pantheion.pl/?art=ryt_asatru_dechrystianizacja po akcie apostazji. :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale jak zmazać chrzest? Bo tak napisali? Proszę.
    Szkoda, że tl;dr, niby o otwarciu umysłu, ja wcale nie piszę wiele, ba, nawet nie nawracam, tylko podałem przykłady, w tym świeckie. Cóż, nie pierwszy raz się okazuje, ile i gdzie można dialogu. Polecam poczytać. To "tl;dr" przypomina trochę ostentacyjne gapienie się na dachy kamienic, gdy prawda przechodzi bokiem, a z autopsji wiem, że to nie jest zdrowe XD

    OdpowiedzUsuń
  9. I w ogóle raz jeszcze, bezokolicznikami skrótami, bo nadal brniesz: jak z katolika protestant to też móc zrobić akt-apo.
    Zabawne jest tedy to zawłaszczanie akt-apo. przez wolnomyślicieli. Tym się w sumie można obracać w wewnątrzchrześcijańskim kręgu, chociaż zawsze się traci.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystko zależy od wiary. Jeśli wierzyło się w chrzest, to można i wierzyć w jego zmazanie. I wiem, akt ten dokonuje się sam z siebie niejako (chociaż formalnie można też złożyć) gdy przechodzisz na dowolną religię, także inne chrześcijaństwo.

    OdpowiedzUsuń
  11. ależ Anonymousie drogi, ja sie nie buntuje przecież przeciwko temu XD to autor blogaska ma problem ze GUS go zlicza jako katolika podczas sporządzania statystyk. jego prawo, jego problem XD. jak dla mnie wszelkie formalne akty to tylko twory niedoskonałego człowieka, niewiele znaczą moim zdaniem w obliczu Przezwiecznosci. XD ważna jest wiara (lub nie-wiara), przywiązanie, w pewnym sensie czyny a nie to co jakiś pan w sutannie czy innym stroju sobie coś tam gdzies nabazgrze. XD dlatego mowie, że lepiej iść czcić dęby niż zawracać sobie glowe apostazją XD.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.