środa, 16 listopada 2011

Andrzej Tuchorski "Rezydent Wieży. Księga II"

Drugi tom sympatycznej książki, której tom pierwszy był dorzucony gratis do jakiegoś numeru Nowej Fantastyki. Drugi tom niestety nie jest tak samo sympatyczny. Ale po kolei.
Główną silą tomu pierwszego, o czym zresztą wspominałem już przy okazji opisywania tej książki, była zabawa konwencją - odwrócenie tak charakterystycznego dla popularnej fantasy i gier RPG motywu maga, mędrca, czarodzieja mieszkającego gdzieś hem w niedostępnej wieży. Jeśli takie postacie się pojawiały, to zazwyczaj jako postacie 2,3,4, 50-planowe.
Natomiast w Rezydencie Wieży taki właśnie siedzący w swojej wieży mag był głównym bohaterem. Owszem, ruszał się z miejsca zamieszkania, jednak podstawowym motywem pierwszej książki było to, że ktoś - najróżniejsi poszukiwacze przygód - się do niego wybierał, zaś cała książka jako taka miała formę luźno powiązanych ze sobą opowiadań, uporządkowanych chronologicznie.
W tomie drugim zaś opowiadania stanowią zwartą całość, ciąg przyczynowo-skutkowy, przewija się pełno postaci drugoplanowych z tomu pierwszego, które mają sporo do powiedzenia i okazują się ważniejsze niż mogłoby się wydawać, co najważniejsze zaś - główny bohater opuszcza wieżę i staje się wręcz zwyczajnym poszukiwaczem przygód. Cóż, i w tym momencie klimat całości jakiej siadł zupełnie, mimo epickiej fabuły i sprawnie napisanej całości, nie ratowany przez rozmaite smaczki, jak kodeks prawa regulującego możliwości organizowania misji przez magów, brak umiejętności marketingowych głównego bohatera czy pokazanie, że stworzenie topora zadającego 2K10 + 3 od kwasu obrażeń nie jest ani proste, ani przyjemne, a używanie takiej magicznej broni niesie nieraz więcej zagrożeń niż mogą zrekompensować korzyści z jej używania.
Pozostaje mieć nadzieję, że jeśli powstanie Księga III, to będzie bardziej podobna do pierwszej.

2 komentarze:

Komentarze są moderowane - to dobra ochrona przed spamem i trollami.